"Prezydent w imię racji stanu nie chce kontynuować wojny"
Prezydent Lech Kaczyński, w imię racji
stanu, "nie chce kontynuować wojny" - tak sekretarz klubu PiS
Krzysztof Tchórzewski skomentował decyzję o tym, że na
piątkowy szczyt UE do Brukseli pojedzie ostatecznie premier.
W efekcie ustaleń między prezydentem i premierem Lech Kaczyński nie będzie uczestniczył w szczycie UE w Brukseli 14 grudnia. Obaj - prezydent i szef rządu - będą natomiast reprezentować Polskę dzień wcześniej w Lizbonie podczas uroczystego podpisania Traktatu Reformującego UE. Lech Kaczyński będzie szefem polskiej delegacji w Lizbonie.
Wiceszef sejmowej komisji ds. UE Karol Karski jeszcze przed zakończeniem środowego spotkania prezydenta z szefem rządu mówił dziennikarzom w Sejmie, że "musi istnieć świadomość, że zgodnie z traktatem ustanawiającym UE, w posiedzeniach Rady Europejskiej uczestniczą po pierwsze prezydent, po drugie szef rządu".
Jeśli między nimi nie ma porozumienia, to oczywiste jest, że prezydent jako pierwszy wymieniony w tym przepisie bierze udział w Radzie Europejskiej - przekonywał Karski. Jeśli Donald Tusk chciałby w jakikolwiek sposób w to ingerować, naruszyłby prawo - dodał poseł.
Z kolei Tchórzewski ocenił, że fakt, iż do Brukseli pojedzie premier, jest sygnałem, że w Polsce nie ma współpracy wewnętrznej w ramach polskiej polityki zagranicznej.
To co dzieje się w tej chwili, to spychanie prezydenta w ramach polityki zagranicznej, to szkodzi Polsce, zawęża front naszego działania zewnętrznego, to nie jest dobre - stwierdził Tchórzewski.
Według niego, ustalenia jakie zapadły w czasie środowego spotkania Lecha Kaczyńskiego z premierem świadczą o tym, że "prezydent nie chce kontynuować wojny, patrząc na rację stanu".
Tchórzewski podkreślił, że "ostatnie kilkanaście lat ugruntowało w zakresie wizerunku Polski i polskiej polityki zagranicznej mocną pozycję prezydenta". (mg)