Prezydent: USA powinny w większym stopniu uwzględniać interesy polskie
Prezydent Lech Kaczyński rozpoczyna kilkudniową wizytę w Stanach Zjednoczonych. W radiowej rozmowie nadmienił, że Ameryka jest lojalnym sojusznikiem Polski w tym sensie, że nie zdarzył się taki przypadek, żeby nasze interesy zostały zdradzone. Jednak Polska chciałaby mieć gwarancje, że jeżeliby stanęła sprawa interesów Polski, to te interesy będą bronione. Wymaga to od USA żeby w niektórych sprawach, w stosunkach w szczególności z Federacją Rosyjską brały pod uwagę to, że mają takiego sojusznika w Europie, jak Polska - powiedział prezydent RP Lech Kaczyński w "Sygnałach Dnia".
Sygnały Dnia: Na czym polega to zainteresowanie Stanów Zjednoczonych kwestią Ukrainy, Białorusi, Rosji, czyli naszych wschodnich sąsiadów? Czy mamy jakieś konkretne postulaty do Amerykanów?
Lech Kaczyński: Jeżeli chodzi o Rosję, to jest jedna sprawa, Białorusi druga, a Ukraina trzecia, czyli nie można łączyć. Ukraina to jest sprawa drogi Ukrainy do NATO. Nam zależy na tym, żeby już w stosunkowo krótkim czasie stało się tak, aby Ukraina stała się członkiem NATO, czyli Polska przestała być wschodnią granicą NATO. 2008 to byłoby optymalne rozwiązanie, ale jeżeli będzie to troszeczkę później, też nie będziemy się martwić, ale chodzi o to, żeby to było w czasie, powiedzmy, jeszcze tej kadencji parlamentarnej. Tutaj nie chodzi o wybory w Polsce, to nie ma znaczenia, chodzi o to, żeby stało się to jak najszybciej. Białoruś to sprawa walki o to, by zwyciężyła tam demokracja. Oczywiście, przy użyciu tych metod, które są zgodne z prawem międzynarodowym, bo Białoruś jest niezależnym państwem i musimy to uszanować. Nie ma pewnie wielkiej szansy na to, żeby opozycja białoruska wygrała najbliższe wybory i chodzi o to, żeby wspierać te działania, które mogą doprowadzić do tego, że za kilka lat Białoruś
wejdzie na drogę kształtowania ustroju demokratycznego.
A jeśli chodzi o Rosję, to sprawy wewnętrzne Rosji to jest sprawa jakby odrębna, znaczy krótko mówiąc my, oczywiście, musimy zwracać uwagę na to, co się dzieje w Czeczenii, nam się nie może podobać to, co się dzieje, jeżeli chodzi o pewne działania wobec rosyjskiej opozycji, natomiast nam zależy na dobrych stosunkach z tym państwem rosyjskim, które jest.
Jaka tu jest rola Stanów Zjednoczonych?
- Stany Zjednoczone to jest najpotężniejsze państwo świata i w sposób oczywisty ma wpływ na bardzo wiele spraw, które się dzieją na naszym globie. I na pewno Federacja Rosyjska, chociaż ma swoje własne ambicje, ambicje mocarstwowe, bierze pod uwagę opinię Stanów Zjednoczonych w niejednej sprawie. I chodzi o to przede wszystkim, żeby brała pod uwagę opinię, zgodnie z którą Polska chce dobrych stosunków z Federacją Rosyjską. Z drugiej strony te dobre stosunki nie mogą polegać na tym, żeby Polska czy kraje leżące bardzo blisko Polski pozostawały dalej w sferze wpływów rosyjskich. To się skończyło i trzeba wziąć pod uwagę, że to skończyło się nie na czas jakiś, tylko na taki czas, który w ogóle w historii można przewidywać.
Czyli chodzi o to, żeby Stany Zjednoczone, prezydent Bush przypominał to prezydentowi Putinowi i w rozmowach brał pod uwagę nasze interesy.
- Panie redaktorze, ja tutaj nie będę dyktował panu prezydentowi Bushowi, tak samo jak on nie będzie dyktował mnie to, co ja mam robić w konkretnych sprawach. Natomiast mnie chodzi o zasadę lojalnego partnerstwa, znaczy krótko mówiąc o to, że jeżeli Polska ma być (a jest) lojalnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, to Polska ma prawo oczekiwać tego, żeby w sprawach, które Polskę bardzo interesują, polskie interesy były uwzględniane, bo na tym polega partnerstwo.
Czy to znaczy, że Amerykanie mają być bardziej lojalnym sojusznikiem niż dotychczas? Jak pan ocenia dotychczasową postawę Stanów Zjednoczonych?
- Ameryka jest sojusznikiem lojalnym w tym sensie, że – można powiedzieć – nie zdarzył się taki przypadek, żeby nasze interesy zostały zdradzone. Natomiast Stany Zjednoczone też uważają, że na nasz strategiczny sojusz jest wystarczający, znaczy krótko mówiąc, wzajemnych zobowiązań tutaj nie ma. Ja uważam, że Stany Zjednoczone w pewnej perspektywie i dzisiaj (bo zdaję sobie sprawę z ograniczeń także budżetu Stanów Zjednoczonych) powinny może trochę w większym stopniu uwzględnić interesy polskie, jeżeli chodzi o restrukturyzację polskiej armii. My je i tak zintensyfikujemy począwszy od roku 2007. To jest absolutnie konieczne. Ale gdyby była przy tym istotniejsze pomoc ze strony Stanów Zjednoczonych, to byłoby dobrze. To jest sprawa pierwsza.
A sprawa druga to jest to, żebyśmy mieli pewne gwarancje, że jeżeliby stanęła sprawa interesów Polski, to te interesy będą bronione. To wymaga od Stanów Zjednoczonych tego, żeby w niektórych sprawach, w stosunkach w szczególności z Federacją Rosyjską brały pod uwagę to, że mają takiego sojusznika w Europie, jak Polska. My nie żądamy olbrzymiej masy pieniędzy na naszą rzecz, my nie żądamy tego, żeby Stany Zjednoczone zasadniczo zmieniały swoją politykę. My chcemy tylko i wyłącznie tego, żeby Polska miała warunki do spokojnego rozwoju.