Prezydent: Tusk poczuł się gospodarzem w moim samolocie
Lech Kaczyński powiedział, że jest najwyższym przedstawicielem RP jest prezydent i poprosił "o respektowanie tego faktu". Jak powiedział Donald Tusk wskazał mu w samolocie specjalnym inną kabinę niż ta, w której zazwyczaj siedzi w czasie podróży. Tłumaczył, że zdziwiło go to. - Premier poczuł się gospodarzem w moim samolocie - dodał prezydent.
Samolot specjalny z prezydentem i premierem Polski na pokładzie wylądował w Brukseli opóźniony. Premier miał lecieć na szczyt z Warszawy o godz. 9.45 samolotem rejsowym. Lot Brussels Airlines został jednak odwołany z powodu usterki technicznej samolotu. Prezydent Lech Kaczyński podjął decyzję, aby wysłać do Warszawy po premiera samolot specjalny, którym rano przyleciał do Poznania na szczyt klimatyczny.
Odnosząc się do problemów w podróży szefa rządu do Brukseli, prezydent powiedział, że jego pech prześladował w podróży do Azji, a tym razem padło na premiera. - Stąd też może nie jest w najlepszym humorze - dodał.
Jak powiedział prezydent, premier Donald Tusk wskazał mu w samolocie specjalnym inną kabinę niż ta, w której zazwyczaj siedzi w czasie podróży. - Co mnie o tyle dziwi, że to jest mój samolot - dodał prezydent. Jak relacjonował dalej, premier powiedział, że "tamta kabina jest pusta". - Poczuł się gospodarzem - ocenił Lech Kaczyński.
- Nie przyjmuję odpowiedzialności za poziom zadowolenia z życia premiera - żartował prezydent.
Pytany, czy premier podziękował za zawrócenie samolotu z Poznania do Warszawy, Lech Kaczyński odpowiedział, że "nie podziękował".
Sprawy rządowe, a sprawy prezydenckie
Zdaniem prezydenta, szczyt ma "niezwykle bogaty porządek", w który w części "istotnie jest rządowy", na przykład sprawy związane ze wspólną polityką rolną. - Inne sprawy, jak Traktat z Lizbony są zdecydowanie prezydenckie, bo to ode mnie zależy, czy Polska go ostatecznie ratyfikuje - powiedział Kaczyński.
Prezydent dopytywany o ratyfikację Traktatu, której on wciąż nie podpisał, powtórzył, że Polska nie będzie przeszkodą i "w tej sprawie nie ma żadnych zmian".
- Istotna jest zasada jednomyślności. Traktat Lizboński bardzo tę zasadę ograniczył, ale w najważniejszych sprawach pozostawił, więc jeżeli Irlandia i to w drodze referendum opowiedziała się przeciw, to trzeba czekać na Irlandię - mówił Lech Kaczyński tuż przed szczytem. W przeciwnym razie - podkreślił - oznaczałoby to, że zasada jednomyślności nie jest traktowana poważnie.
Pytany był również, czy będzie zabierał głos w sprawie pakietu energetyczno-klimatycznego. Odpowiedział, że jeżeli będzie trzeba, to tak i "na pewno nie będzie mniej stanowczy niż premier". Wyraził też nadzieję na kompromis w sprawie pakietu, zastrzegając, że jego osiągnięcie będzie trudne.
Premier nie rozmawiał w samolocie z dziennikarzami.
W polskiej delegacji na szczyt jest także minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, minister finansów Jacek Rostowski i szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz.
Agnieszka Szymańska