Prezydent to nie państwo
Gdy z prezydentem chciała się spotkać komisja śledcza ds. afery Rywina, Aleksander Kwaśniewski mówił, że może dla posłów zatańczyć i zaśpiewać, ale w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia. (Chyba jednak miał, skoro ukrył list od Lwa Rywina, co Zbigniew Ziobro w swoim raporcie nazwał przestępstwem urzędniczym polegającym na ukryciu dowodu). Gdy prezydenta wezwała komisja ds. PKN Orlen, uznał, że nie ma nic do ukrycia i tym razem pojawi się na przesłuchaniu. Jednak w poniedziałek Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że komisja gra nie fair i on z nimi na takich zasadach grać nie będzie.
08.03.2005 | aktual.: 08.03.2005 14:23
Panie Prezydencie, przecież o „grze nie fair” wiedział Pan już wcześniej. Mówił Pan, że komisja „nie fair” atakuje pana żonę, żądając dokumentów Fundacji Porozumienie bez Barier. A jednak później zgodził się Pan na przesłuchanie. Co więc stało się w poniedziałek? Chodzi o opinie konstytucjonalistów, zgodnie z którymi prezydent nie może zeznawać jako świadek? Hmm, dziwne... Wcześniej, znając te same opinie prawników, mówił Pan, że przed komisją mimo wszystko stanie. Czy to znaczy, że przez kilka miesięcy, prezydent chciał się dopuścić czynu niezgodnego z prawem, ale na szczęście dzień przed przesłuchaniem oprzytomniał i zmienił zdanie?
Gdy prezes nie chce ujawnić ile zarabia, zasłania się tajemnicą handlową. Gdy polityk nie chce się do czegoś przyznać, broni się tajemnicą państwową.
Tygodnik „Wprost” zastępuje nazwisko prezydenta inicjałem: „Aleksander K.” - jakby Aleksander Kwaśniewski już był o coś oskarżony. Jednak jeszcze tak nie jest i nie wiadomo, czy w ogóle dojdzie do impeachmentu czy postawienia prezydenta przed Trybunałem Stanu. Wiadomo jednak, że prezydent nie wykorzystał okazji do odparcia wszelkich zarzutów i uczynił klasyczny unik - „nie przyjdę, bo ukazał się artykuł w gazecie, a w ogóle to spisek jakichś sił, żeby mi szkodzić bo ataki na prezydenta są w modzie”.
Czy naprawdę znaleźliśmy się w awangardzie projektowania mody ataków politycznych? W polityce często się staje przed niewygodnymi pytaniami. Często na te pytania nie ma dobrych odpowiedzi. Przed komisją prawdopodobnie sprawdziłoby się powiedzenie „nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi”. Aleksander Kwaśniewski miał szansę udzielić nam wszystkim - nie tylko komisji! - wielu mądrych i wyczerpujących odpowiedzi. Miał, ale wolał to odwrócić i stwierdził, że na „głupie” (drażliwe i niewygodne) pytania nie będzie odpowiadał, bo to szkodzi Państwu.
Czy aby na pewno państwu, czy też może raczej Aleksandrowi K.? W przeszłości byli już tacy, którzy mówili „Państwo to ja”. Ustrój, w którym dochodziło do takich wynurzeń, nazywał się nie bez powodu absolutyzmem i nie bez powodu już szczęśliwie się zakończył.
Prezydentów usuwa się wszędzie, od Litwy - Rolandasa Paksasa do Stanów Zjednoczonych - Richarda Nixona, więc nie wygląda to na polską specjalność. Jak się mają te państwa po odsunięciu od władzy prezydentów? Zwyczajnie. Państwo bowiem to nie jeden człowiek - choćby i prezydent - ale społeczeństwo. Całe społeczeństwo bez względu na przynależność partyjną. Słowa „Państwo to ja” może i musi powiedzieć każdy z nas, bo inaczej będzie to państwo dla wybranych i nietykalnych. „Państwo to ja” mówił
- Marek Dziewięcki
A co Wy sądzicie na ten temat. Zapraszam do dyskusji.