Prezydent: podziękowania premiera to zabieg marketingowy
- Jestem bardzo wdzięczny za podziękowania premiera dla mnie podczas uroczystości 4 czerwca w Krakowie, ale myślę, że był to tylko zabieg marketingu politycznego - powiedział gość "Sygnałów Dnia" prezydent Lech Kaczyński. W czwartek podczas krakowskich obchodów 20. rocznicy obalenia komunizmu premier podziękował Lechowi Kaczyńskiemu m.in. za wkład w odbudowę Solidarności i pomoc Lechowi Wałęsie.
05.06.2009 12:51
Sygnały Dnia: W czasie jednego z spotkań w kraju powiedział pan, że napięcia między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością są nadmierne. Po części winę za to ponoszą media.
Lech Kaczyński: Tak, dlatego bo każdy, nawet wtedy kiedy akurat między powiedzmy panem premierem a mną nie było żadnych napięć, no to szuka się miejsca, w którym napięcia te rzekomo są. Czasem one były wyolbrzymiane, to prawda, czasem, kiedy myśmy normalnie rozmawiali, czyniono z tej rozmowy rozmowę sporu, a tak nie było.
No a jak pan odbiera słowa Donalda Tuska, słowa podziękowania wypowiedziane w czasie uroczystości jubileuszowych?
- No, bardzo jestem wdzięczny, chociaż...
Skierowane bezpośrednio do pana.
- No, bardzo jestem wdzięczny, chociaż myślę, że to zostało podsunięte przez specjalistów od marketingu politycznego. Natomiast...
Nie wierzy pan w dobre intencje?
- Chciałbym wierzyć, bo Donald Tusk w bezpośrednim kontakcie – niejednokrotnie o tym mówiłem – bywa osobą bardzo sympatyczną, tyle tylko że czym bardziej sympatyczna rozmowa, tym później gorsze efekty.
Jak pan ocenia w ogóle, już po zakończeniu obchodów 20 rocznicy częściowo wolnych wyborów w naszym kraju, te obchody właśnie?
- One były niedobre z tego powodu, że w Gdańsku przed Stocznią nie spotkaliśmy się wszyscy i to jest na pewno źle, a nie dobrze. Ja tego bardzo żałuję i ja o tym mówiłem.
Jak bardzo pan żałuje?
- Bardzo, trudno to mi...
- Znaczy to nawet nie chodzi o stratę szansy, bo proszę pamiętać, że w demokracji różnice opinii są rzeczą normalną całkowicie, tylko idzie o to, że są takie dni, w których się o tym zapomina na godzinę, dwie lub pięć. Ja pamiętam kolejne rocznice związane z KOR–em. Przecież ludzie Komitetu Obrony Robotników, czyli pierwszej formacji jawnej, choć nielegalnej, opozycyjnej, poszli w różne strony, ale jak była na przykład 20 rocznica w 96 roku, jak była 10 rocznica, kiedy już były różnice, w 86, to jeszcze w podziemiu, to spotykaliśmy się wszyscy. Jak były tutaj obchody 30 rocznicy, gdzie odznaczyłem olbrzymią ilość osób, z którymi drogi moje się rozeszły, to też na kilka godzin żeśmy o tym zapomnieli. No, szkoda, że tym razem się to nie udało, ale naprawdę miałem ja tutaj najlepszą wolę, tylko że trudno uznać Kraków za miejsce, w którym należy to obchodzić.