Prezydent nie namówił Platformy na majowe wybory
Między prezydentem Lechem Kaczyńskim, a liderami PO nie doszło w poniedziałek do porozumienia w sprawie przeprowadzenia w maju przedterminowych wyborów parlamentarnych. Według szefa PO Donalda Tuska, liderzy Platformy nie usłyszeli w rozmowie z prezydentem istotnych informacji i powodów, dla których "majowy termin wcześniejszych wyborów miałby w Polsce coś zasadniczo zmienić".
28.03.2006 | aktual.: 28.03.2006 07:52
Szef Kancelarii Prezydenta Andrzej Urbański ocenił w programie "Prosto w oczy" w TVP 1, że PO chce przeprowadzić wybory parlamentarne, gdy będzie miała pewność, że zdobędzie w nich bezwzględną większość. Tusk, uczestniczący równiez w tym programie, przyznał, że jest to jeden z oczywistych celów PO.
Na konferencji prasowej w Sejmie po spotkaniu z prezydentem Tusk powtórzył, że wybory w maju "nie mają najmniejszego sensu". Ocenił też, że "prezydent, podobnie jak liderzy PiS", nie przekonali ani Platformy, ani opinii społecznej do konieczności natychmiastowych wyborów.
PiS wyciągnie konsekwencje?
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński powiedział, że prezydent był zdziwiony "dystansem, jaki w świetle dzisiejszego spotkania dzieli PO od PiS". W ocenie Łopińskiego, stanowisko Platformy raczej nie uwzględnia interesów Polski.
Według Tuska, głównymi argumentami prezydenta za majowymi wyborami był "brak przychylności mediów dla rządu Kazimierza Marcinkiewicza" oraz to, że "LPR bardzo nieprzychylnie odnosi się do partnerów z paktu stabilizacyjnego". Tusk ocenił je jako "mało przekonujące". Jak dodał, prezydent wyrażał także przekonanie, że majowe wybory mogą przyczynić się do stworzenia większości w parlamencie - ale nie przedstawił żadnych szczegółów i konkretów. Tusk podkreślił, że Platforma przekonywała prezydenta, iż majowy termin wyborów nie daje "pewności, gwarancji, ani nawet nadziei" na zasadniczą zmianę sytuacji w parlamencie.
Według Łopińskiego, okazało się, że intencje PO są takie, że "Polską powinien rządzić słaby rząd i koalicja PO z PiS jest niemożliwa". W ocenie ministra, PO spodziewa się po następnych wyborach, że będzie rządzić Polską samodzielnie". Łopiński dodał, że w tej sytuacji "prawdopodobnie PiS będzie musiał z takiego stanowiska PO wyciągnąć konsekwencje". Pytany, jakie to będą konsekwencje, Łopiński odpowiedział: Pan prezydent nie będzie prowadził rozmów na temat innej koalicji rządowej, to jest w rękach kierownictwa PiS. Na pytanie, czy może to być koalicja z PSL i Samoobroną odparł: Zobaczymy.
Dodał także, że za wcześnie na mówienie o ewentualnej koalicji czy sprawach personalnych.
Koalicja PiS z Samoobroną
Według szefa PO, prezydent "dał do zrozumienia, ale nie powiedział tego wprost", iż w sytuacji, gdy nie dojdzie do przedterminowych wyborów w maju, "będzie szukał innych rozwiązań", ale nie sprecyzował o jakie rozwiązania chodzi". Tusk uznał za najbardziej prawdopodobne powstanie ścisłej koalicji między PiS a Samoobroną.
Jak podkreślił Tusk, politycy Platformy nie uzyskali odpowiedzi na pytanie, co miałoby się zasadniczo zmienić po majowych wyborach. Jego zdaniem, "szkoda zatem wysiłku obywateli, pieniędzy i emocji związanych z kampanią, która doprowadziłaby zapewne do kolejnej politycznej wojny". Według Urbańskiego, prezydent powiedział, że "trudno funkcjonować jakiejkolwiek władzy w tak trudnym dla Polski momencie, w czasie nieustającej awantury, która dotyczy wszystkiego, co robi ten rząd". Jak relacjonował Urbański, w zamian usłyszano, że PO jest gotowa ten rząd mniejszościowy wspierać". Ocenił, że "w ustach Rokity, który od czterech miesięcy nie zajmuje się niczym innym, jak zwalczaniem tego rządu, zabrzmiało to szczególnie".
Wybory majowe byłyby zupełnie inne niż te sprzed pół roku, ponieważ wówczas wyborcy wybierali koalicję PO z PiS, a dziś wiedzą, że ta koalicja jest raczej niemożliwa - podkreślił Urbański.
"Ordynacja mieszana z bólem"
Tusk poinformował, że politycy PO przekonywali prezydenta o potrzebie wprowadzenia nowej ordynacji wyborczej, bo to - ich zdaniem - "dawałoby szansę na zmianę sposobu wyłaniania władzy po wyborach". Platforma chce iść w kierunku jednomandatowych okręgów wyborczych z głosowaniem większościowym. Według Tuska, prezydent "nie wykazywał entuzjazmu" dla idei zmiany ordynacji wyborczej.
Zdaniem Urbańskiego, prezydent powiedział, że "z bólem ordynację mieszaną jest gotów podpisać, a ordynacji większościowej nigdy, nawet gdyby tę głupotę popełnił PiS". Projekt ordynacji mieszanej zgłosiło w Sejmie PiS.