"Prezydent nie może dowolnie zmieniać terminu wyborów"
Prezydent Aleksander Kwaśniewski uważa, że nie może dowolnie decydować o terminie przyspieszonych wyborów do parlamentu. Gość salonu politycznego radiowej "Trójki" nie zgodził się tym samym z propozycją Platformy Obywatelskiej, by przyspieszone wybory odbyły się 5 września, jeśli rząd Marka Belki nie uzyska w Sejmie wotum zaufania w czerwcowym głosowaniu. Aleksander Kwaśniewski przypomniał, że konstytucja nie precyzuje zakresu kompetencji prezydenta w tej sprawie.
03.06.2004 | aktual.: 03.06.2004 10:20
_ "Jeśli PO chce dać mi na piśmie takie uprawnienie, że będę mógł zarządzić wybory wtedy, kiedy uznam to za stosowne, to ja z tego skorzystam"_ - powiedział Aleksander Kwaśniewski przyznając, że wzmocniłoby to bardzo pozycję prezydenta.
Aleksander Kwaśniewski ostrzegł, że łamanie konstytucji w imię demokracji, jak chcą tego niektórzy, jest ryzykowne. Zdaniem prezydenta, nie ma innej możliwości niż przeprowadzenie przyśpieszonych wyborów w sierpniu, jeśli gabinet Belki nie otrzyma wotum zaufania. Kwaśniewski przypomniał natomiast, że to Sejm, jeśli potrafi się zorganizować, ma prawo decydowania większością dwóch trzecich o dowolnym terminie wyborów. Według prezydenta w tym Sejmie, w którym toczą się awantury, nie ma woli poważnej pracy, która jest potrzebna do realizacji pilnych ustaw.
Prezydent uważa, że w wyborach do Sejmu powinna obowiązywać ordynacja mieszana jako bezpieczniejszy sposób wyłaniania posłów na obecnym etapie rozwoju politycznego kraju. Natomiast Platforma Obywatelska proponuje system jednomandatowy w nowej ordynacji wyborczej. Jednak zdaniem Kwaśniewskiego w wyborach jednomandatowych do parlamentu wchodzi sporo osób, które nie mają związków politycznych a wyłącznie własny interes na względzie.
Prezydent uważa też, że w parlamencie nie powinny zasiadać osoby skazane wcześniej za pospolite przestępstwa. Ostrzegł jednak przez wykorzystaniem takiego przepisu do ataków przeciwko niektórym obecnym politykom, gdyż jego zdaniem, mogliby tylko wzbudzić współczucie i dostać nieuzasadnione poparcie ze strony części społeczeństwa.
Aleksander Kwaśniewski uznał za absurd i nieporozumienie głosy domagające się postawienia go przed Trybunałem Stanu w związku z aferą Rywina. Taki wniosek jest zwarty w przyjętym przez Sejm raporcie Zbigniewa Ziobry. Jego autor uważa, że prezydent powinien był powiadomić organa ścigania o popełnionym przestępstwie. Natomiast Aleksander Kwaśniewski uważa, że nie musiał tego robić skoro usłyszał od Leszka Millera, ówczesnego premiera o tym, że podjął on niezbędne działania informując odpowiednie instytucje.