Prezydent: nie będę przeszkadzał w ograniczeniu hazardu
Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że "nie stanie na przeszkodzie" wprowadzenia ustawy ograniczającej hazard w Polsce. Rząd ma przyjąć w najbliższy wtorek projekt ustawy, która podwyższa podatki w branży hazardowej, delegalizuje "twardy" hazard, a także nie dopuszcza wideoloterii na polski rynek.
09.11.2009 | aktual.: 09.11.2009 17:08
- Jest oczywiste, że wszelkie restrykcje w tym zakresie podpiszę. Na pewno nie ja stanę na przeszkodzie jakimkolwiek rozwiązaniom antyhazardowym, jeśli chodzi o Polskę - powiedział Lech Kaczyński na konferencji prasowej w Nowym Sączu, pytany o ustawę hazardową.
Prezydent dodał, że nie ma nic przeciwko temu, "żeby hazard wykluczyć". - Nie kryję, że nastąpiło gwałtowne odwrócenie, które wydaje się w rodzaju posunięcia o charakterze czysto politycznym - stwierdził Lech Kaczyński mówiąc o kontekście powstania ustawy proponowanej przez Donalda Tuska.
- Nie idzie tylko o tak zwanych jednorękich bandytów, ale także na przykład o różnego rodzaju gry internetowe. Szczególnie, że istnieją, według mojej wiedzy, pewne związki między instytucjami, które są dość mocno zakorzenione w Polsce a instytucjami, które prowadzą tego rodzaju przedsięwzięcia. Nie kryję, że powinno to być przedmiotem szczegółowego badania - podkreślił prezydent.
Lech Kaczyński był pytany czy przed komisją "hazardową" jako świadek powinna zeznawać minister finansów w rządzie PiS Zyta Gilowska. O takiej możliwości napisał "Dziennik". - O ile pamiętam, być może mnie zawodzi pamięć, to cała tak zwana afera hazardowa polega na tym, że były jawne dowody rozmów prowadzonych z dwoma biznesmenami funkcjonującymi w tej dziedzinie z panem przewodniczącym Chlebowskim i pewnych kontaktów z ministrem Drzewieckim - podkreślił.
Jak dodał Lech Kaczyński, Polacy "jako społeczeństwo" i on jako prezydent są "przedmiotem pewnej wielkiej manipulacji". - Wykryto bardzo poważną aferę lobbystyczną i stara się szukać winnych tam, gdzie ich nie ma - ocenił prezydent.
Według Lecha Kaczyńskiego komisja "hazardowa" powinna się zająć sprawą kontaktów biznesmenów: Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska oraz tym "dlaczego się dowiedzieli o tym, że są przedmiotem zainteresowania CBA". Prezydent podkreślił, że nic nie wie o kontaktach Gilowskiej z tą dwójką.
Zgodnie z uchwałą o powołaniu komisji śledczej ds. tzw. afery hazardowej, sejmowi śledczy będą badać prace nad tzw. ustawą hazardową w czasie rządów SLD, PiS i PO, w zakresie automatów o niskich wygranych i wideoloterii. Komisja ma także zbadać działania instytucji państwowych w związku z tzw. przeciekiem o postępowaniu CBA w sprawie prac nad zmianami w ustawie hazardowej.
Do zakresu prac komisji należy także zbadanie legalności działań posłów i senatorów uczestniczących w pracach nad nowelizacjami ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Między PO a klubami opozycji trwał spór, czy na podstawie takiego zapisu będzie możliwe wezwanie jako świadka przed komisję śledczą m.in. byłego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego.
Raport z prac komisji śledczej ma powstać do 28 lutego 2010 r.