Rosja zaatakuje Mołdawię? Zdecydowany głos prezydent
W połowie grudnia szef Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa Mołdawii oświadczył, że Rosja planuje inwazję na jego kraj na początku 2023 roku. Zaznaczył jednak, że to, czy do niej dojdzie, zależy od sytuacji na froncie w Ukrainie. W piątek prezydent Maia Sandu stwierdziła, że zagrożenia inwazją ze strony Rosji nie ma. Wielu traktuje te słowa, jako próbę uspokojenia obywateli, po oświadczeniu szefa mołdawskiego wywiadu.
W wywiadzie dla stacji Moldova 1 Sandu stwierdziła, że dzięki operacjom armii ukraińskiej udało się odepchnąć rosyjskie siły, a tym samym oddalić zagrożenie militarne od granic Mołdawii.
- Aktualnie nie istnieją bezpośrednie zagrożenia dla bezpieczeństwa oraz integralności terytorialnej Mołdawii - oceniła prezydent.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Sandu podkreśliła jednak, że warunkiem oddalenia od Mołdawii zagrożeń jest walka z podsycanymi przez Rosję patologiami, takimi jak korupcja i działania destabilizujące jedność wśród obywateli kraju.
"Istnieją siły wspierane przez Federację Rosyjską"
- Musimy w dalszym ciągu być zjednoczeni, solidarni i nie pozwolić na destabilizację naszego kraju. Istnieją bowiem skorumpowane siły wspierane przez Federację Rosyjską, które chcą uniemożliwić Republice Mołdawii jej europejski kurs - powiedziała Sandu.
Prezydent wyraziła gotowość władz do podjęcia działań na rzecz możliwie jak najszybszej integracji Mołdawii z UE. Wyraziła nadzieję, że stanie się to najpóźniej do 2030 roku.
Deklaracje prezydent Sandu są odbierane przez mołdawskich komentatorów jako próba uspokojenia społeczeństwa po wypowiedzi szefa mołdawskiej Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa (SIS) Alexandru Musteaty. W wywiadzie dla telewizji TVR Moldova wyraził on 19 grudnia opinię, że Rosja ma plan ataku na Mołdawię, który może zostać zrealizowany na początku 2023 roku.