Prezydent Łodzi przekroczył uprawnienia?
Prezydent Jerzy Kropiwnicki przekroczył uprawnienia ogłaszając, że podczas Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu kierowcy mogą darmo jeździć komunikacją miejską - uchwalili radni. Sprawa trafi do prokuratury, wojewody i rzecznika dyscypliny finansów publicznych przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej.
Uchwałę rady miejskiej poprzedziła trzygodzinna burzliwa dyskusja, a dokładnie "przesłuchanie": Marii Maciaszczyk, wiceprezydenta Łodzi, prezydenta Kropiwnickiego i Krzysztofa Wąsowicza, prezesa MPK. Radni chcieli wiedzieć, na jakiej podstawie prezydent zwolnił kierowców od obowiązku kasowania biletów, bo ich zdaniem można to było zrobić w jeden sposób - uchwałą rady miejskiej.
Maria Maciaszczyk powtarzała, że prezydent nie wydał zarządzenia ani polecenia, a jedynie poinformował łodzian, za pośrednictwem dziennikarzy, o akcji promocyjnej MPK. Na dowód odczytała protokoły z posiedzenia zarządu spółki, na którym zapadła taka decyzja. Prezydent Łodzi uciął pytania radnych krótko. - MPK jest spółką prawa handlowego, pytania należy kierować do rady nadzorczej. Podjąłem decyzję o promocji po konsultacji z prezesem MPK - mówił prezydent Łodzi.
Prezes MPK potwierdził słowa Marii Maciaszczyk. Z uporem powtarzał, że darmowe przejazdy były promocją komunikacji miejskiej i badaniami rynku. Chodziło o sprawdzenie, ilu kierowców jest gotowych przesiąść się z samochodu do tramwaju lub autobusu. Ze wstępnych szacunków MPK wynika, że skorzystało z akcji 21 osób. Ale i tu nie obyło się bez zgrzytu, bo... kierowcy dostali mandaty za jazdę bez biletów.
- Kontrolerzy nie dostali polecenia, by kierowców nie karać. Mieli poinformować o akcji, wystawić mandat, za który zapłaci MPK - tłumaczył Wąsowicz.
Prezes był zdziwiony małym zainteresowaniem akcją. Dla niego jest to sygnał, że nie cena biletu decyduje o tym, czy ktoś jeździ komunikacją miejską. Policzył, że koszt akcji wyniesie 1.470 zł, czyli 21 mandatów po 70 zł. Według Wąsowicza, profesjonalne badania robione przez firmę kosztowałyby 100-200 tys. zł.
Rzecznik prezydenta Kajus Augustyniak w oświadczeniu przesłanym do redakcji pisze, że "wypowiedź prezydenta nie miała charakteru decyzji o zwolnieniu z opłat (...), lecz jedynie przekazania informacji o akcji promocyjnej MPK". Spór rozstrzygnie prokuratura.