Prezydent: jestem za ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego
Prezydent Lech Kaczyński zapewnił,
że jest zwolennikiem ratyfikowania Traktatu z Lizbony. Mam
nadzieję, że dojdzie do zdrowego kompromisu - podkreślił.
18.03.2008 | aktual.: 18.03.2008 21:33
Prezydent, który składał we wtorek wizytę w Estonii, powiedział na konferencji prasowej, że liczy, iż w sprawie ratyfikacji Traktatu "zwycięży interes naszego kraju".
"Nie mam obowiązku podpisania ratyfikacji"
Pytany, czy podpisze, czy też zawetuje ustawę ratyfikacyjną, L. Kaczyński odparł, że "tutaj raczej nie wchodzi w grę sprawa weta", choć - jak dodał - "oczywiście formalnie ma prawo ją zawetować".
W ocenie prezydenta, to jest "sytuacja bardzo oryginalna", gdyż ustawa ratyfikacyjna przechodzi większością 2/3 głosów w Sejmie i w Senacie (w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz senatorów), ale - jak zwrócił uwagę - do odrzucenia weta prezydenta wystarczy tylko co najmniej 3/5 głosów w Sejmie.
Problem leży gdzie indziej, czy ja podpiszę akt ratyfikacji czy nie, bo nie mam takiego obowiązku- oświadczył prezydent.
Powiedziałem zupełnie jasno - prezydent ma prawo nie ratyfikować traktatu, nawet, jeśli jest ustawa ratyfikacyjna - powiedział Lech Kaczyński dziennikarzom w drodze powrotnej, na pokładzie samolotu, dopytywany o swoją wcześniejszą wypowiedź.
"O ten traktat właśnie walczyłem"
Jednocześnie wyraziłem nadzieję, że będę mógł traktat ratyfikować, ponieważ jestem jego zwolennikiem, a najlepszym dowodem jest to, że o ten traktat właśnie walczyłem i uważam go za polski sukces, co nie oznacza oczywiście, że jest to traktat marzeń - podkreślił prezydent.
Dodał, że nie ma traktatu marzeń dla jednego państwa, nawet jeśli jest ono najsilniejsze w Europie, a Polska - jego zdaniem - jest na 6. miejscu pod tym względem.
Inaczej mówiąc chciałem wyrazić nadzieję, że po osiągnięciu rozwiązania, które jest optymalne, będę mógł ten traktat ratyfikować i zrobię to z olbrzymią satysfakcją - oświadczył L. Kaczyński.
Prezydent zaznaczył też, że "nie narzędzie w postaci weta (do ustawy ratyfikacyjnej), ale narzędzie w postaci odmowy ratyfikacji (traktatu), to jest to, co jest w tej chwili w jego ręku".
"Jest zaciekła obrona przed kompromisem"
L. Kaczyński podkreślił jednak, że "co innego jest narzędzie, a co innego skorzystanie z niego". Pytany wprost, czy jest gotowy ratyfikować traktat w sytuacji, kiedy nie zostanie osiągnięty kompromis co do kształtu ustawy ratyfikacyjnej odparł, że odpowiedzi na to pytanie na pewno dziś nie udzieli.
Ja wiem jedno, że ten kompromis jest potrzebny. I jeżeli jest tak zaciekła obrona przed kompromisem, to znaczy, że jest zamiar zmiany w tekście traktatu - szczególnie jeśli chodzi o protokół brytyjski, a być może o Joaninę. I to mnie niepokoi - oświadczył L. Kaczyński.
Według niego, jeśli nie byłoby zamiarów zmiany zapisów traktatu, to nie byłoby również żadnych powodów - "poza ewentualnie prestiżowymi" - żeby do ustawy umożliwiającej ratyfikację nie wprowadzić zabezpieczeń, które on zaproponował.
Podkreślił, że jego projekt opiera na art 90. konstytucji. Ustawa, o którym mowa w tym artykule - mówił - nie jest normalną ustawą, ponieważ jej uchwalenie przez parlament jest trudniejsze niż zmiana konstytucji. Do jej uchwalenia - jak dodał - potrzebne jest bowiem 2/3 głosów zarówno w Sejmie jak i w Senacie.
W art. 90. tym jest mowa o procedurze ratyfikacji umowy międzynarodowej, w tym o ustawie, w której parlament wyraża zgodę na ratyfikację.
Prezydent podkreślił, że nie chce wprowadzać żadnych zmian w tekście traktatu, ponieważ akceptuje go takim, jakim jest i chce "aby jego treść była zabezpieczona".
Pytany o krytyczne opinie konstytucjonalistów wobec jego propozycji powiedział, że podchodzi do nich z dystansem doświadczonego prawnika, "który wie, że prawo nie podlega zazwyczaj tylko jednej wykładni, a prawnicy jak wszyscy ludzie mają swoje poglądy".
Na konferencji prasowej Lech Kaczyński podkreślił, że ma nadzieję, iż dojdzie do "zdrowego" porozumienia w sprawie ratyfikacji traktatu. Kompromis ten - zdaniem prezydenta - powinien polegać na zabezpieczeniu w ustawie ratyfikacyjnej tego, co - jak mówił L. Kaczyński - jest największym sukcesem dla Polski, osiągniętym na szczycie w Brukseli, a dokończonym w Lizbonie.
Prezydent dodał, że Traktat Lizboński jest także sukcesem dla innych krajów - podobnych lub mniejszych od Polski. Takich samych nie ma, mniejszych jest od Polski 21 - mówił prezydent.
We wtorek prezydent skierował do Sejmu swój projekt ustawy ratyfikacyjnej. Główne zapisy prezydenckiego projektu to: konieczność uzyskania zgody prezydenta, rządu i parlamentu w sprawie ewentualnego odstąpienia od zapisów Traktatu Lizbońskiego dotyczących kompromisu z Joaniny i protokołu brytyjskiego do Karty Praw Podstawowych.
Wierzę, że nie zwyciężą ambicje związane z chęcią pokazania, że "dzisiaj ja dominuję na scenie politycznej", związane z urazami z 2005 roku, kiedy inni wygrali, a inni się spodziewali zwycięstwa, tylko zwycięży interes naszego kraju - zaznaczył prezydent.
Zobacz orędzie prezydenta