ŚwiatPrezydent jak "ojciec chrzestny" - zobacz, gdzie tak jest

Prezydent jak "ojciec chrzestny" - zobacz, gdzie tak jest

Aleksander Łukaszenka został bohaterem rosyjskich mediów. Telewizja NTW wyemitowała film "Ojciec Chrzestny", w którym białoruski prezydent oskarżany jest o zabójstwa politycznych przeciwników, malwersacje finansowe oraz łóżkowe skandale oraz sympatię do Hitlera. - To tylko odgrzewane kotlety - pisze na łamach Wirtualnej Polski Katarzyna Kwiatkowska. Łukaszenkę może spotkać coś znacznie gorszego.

Prezydent jak "ojciec chrzestny" - zobacz, gdzie tak jest
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

20.07.2010 | aktual.: 20.07.2010 16:24

Rosyjskie media mają nowego ulubieńca. Po Micheilu Saakaszwilim i Wiktorze Juszczenko, wzięto się za prezydenta Białorusi. Aleksander Łukaszenka został bohaterem reportażu, wyemitowanego w dwóch częściach przez telewizję NTW.

Ojciec chrzestny” – tak zatytułowano program – nie pozostawia na białoruskiej głowie państwa suchej nitki: wypomina mu się dyktatorskie skłonności, pacyfikowanie opozycyjnych demonstracji, sympatię do Hitlera, pozamałżeński romans, którego owocem jest najmłodszy syn prezydenta odseparowany od matki, wychowywany w złotej klatce na następcę i kontynuatora „dynastii”, malwersacje finansowe, bogacenie się na handlu rosyjskim gazem, zlecenie zabójstw politycznych oponentów, przyjaźń z największymi wrogami Kremla – gruzińskim prezydentem Saakaszwilim, obalonym przywódcą Kirgistanu, Kurmanbekiem Bakijewem i przebywającym na emigracji rosyjskim oligarchą, Borysem Bierezowskim.

Ta litania zarzutów jest w większości kompilacją wcześniejszych filmów dokumentalnych autorstwa Jurija Chaszczewackiego, który w charakterystycznej dla siebie prześmiewczej formule przedstawiał „ostatniego dyktatora Europy”.

Mimo, że emisja reportażu obudziła spore emocje po obu stronach białorusko – rosyjskiej granicy, nie da się ukryć, że w materiale odgrzano stare kotlety: powtórzono znane od lat oskarżenia, nie przedstawiając żadnych nowych dowodów. Na temat tajemniczych zaginięć białoruskich polityków powstało wiele filmów dokumentalnych, książek i artykułów prasowych. Białorusini mają dostęp do tych informacji.

Filmy Chaszczewackiego, powielane na płytach DVD i rozdawane na Białorusi, trafiły pod strzechy. Osobiście znam osoby, które uważając się za całkowicie apolityczne (czytaj – obojętne wobec opozycji i biernie popierające prezydenta) z dumą pokazywały mi trzymane w ukryciu kopie filmów. Był to dla nich dreszczyk emocji, dowód na własną odwagę, że robią coś „nielegalnego”. Jednak poza ściszonymi rozmowami w kuchni, nic z tego nie wynikało. Znajomi obejrzeli filmy, pokiwali głowami, pośmiali się z lapsusów językowych „baćki”, ale nadal są obojętni wobec działań opozycji, a w każdych kolejnych wyborach poprą kogo trzeba.

Dla Rosjan ten film też nie jest żadnym odkryciem – każdy w miarę racjonalny obserwator życia politycznego w Federacji, może jedynie zaśmiać się z przekąsem, że należąca do Gazpromu telewizja pochyla się nad brutalnie rozpędzanymi w Mińsku demonstrantami, a słowem nie wspomni, co dzieje się w tej kwestii na ich własnym podwórku.

Świeże mięso

Odgrzewane skandale, plotki i satyra na Łukaszenkę nie zapewnią politycznych zmian na Białorusi. Zdają sobie z tego sprawę doskonale i twórcy filmu. Bez nowych faktów, dotyczących zaginięć z 1999 r. żaden czarny PR nie zagrozi Łukaszence. Jeśli rzeczywiście - jak twierdzą autorzy dokumentu – białoruski prezydent ma krew na rekach, na Kremlu dysponują zapewne kompromitującymi materiałami na ten temat. Jeden z głównych świadków oskarżających Łukaszenkę o zlecenie politycznych zbrodni, Oleg Ałkajew twierdzi, że istnieją kasety wideo, na których nagrano straszliwie okaleczonego przez tzw. „szwadron śmierci” byłego ministra spraw wewnętrznych Białorusi, Jurija Zacharenkę.

Podobno są ludzie, którzy chcieli te kasety sprzedać. Trudno uwierzyć, aby rosyjskie służby specjalne nie skorzystały z takiej gratki.

„Ojciec chrzestny” nie był adresowany do białoruskiego społeczeństwa, a do samego Łukaszenki, jako ostrzeżenie. Jeśli białoruski prezydent nie złagodzi swej polityki wobec Kremla i nie zgodzi się na rosyjskie warunki gry, najprawdopodobniej można oczekiwać kolejnych części „Ojca Chrzestnego”, w których zamiast starych kotletów, rosyjscy dziennikarze pokażą świeże „mięso”, prawdziwie ciężkostrawne dla „ostatniego dyktatora Europy”.

Katarzyna Kwiatkowska dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)