Prezydent i premier przemówią jednym głosem na szycie UE
Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk udadzą się wspólnie na poniedziałkowy szczyt UE w sprawie Gruzji - poinformował wiceszef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Przewodniczącym polskiej delegacji - jak dodał - będzie prezydent.
29.08.2008 | aktual.: 29.08.2008 15:14
Przed południem odbyło się ponad 1,5 godzinne spotkanie prezydenta i premiera w sprawie poniedziałkowego szczytu. Wszystkie kwestie istotne dla powodzenia misji, jaką polska ma do wypełnienia w Brukseli zostały ustalone - powiedział Kownacki na briefingu prasowym.
Wylot obu polityków na szczyt zaplanowano na poniedziałkowe przedpołudnie z Gdańska. Cała delegacja będzie lecieć wspólnie z Gdańska: pan prezydent Kaczyński jako przewodniczący, pan premier i minister spraw zagranicznych. Co do tego, nie było żadnych wątpliwości - podkreślił Kownacki.
Jak zapowiedział, na szczycie UE będzie jednolite stanowisko Polski. Nie ma żadnego ryzyka, że będzie jakiś dwugłos - oświadczył. Jak ocenił, stanowisko Polski będzie "stanowcze".
Wiceszef prezydenckiej Kancelarii podkreślił, że "nie ma wątpliwości", iż polskiej delegacji na szczycie przewodniczy prezydent. Oczywiste w świetle konstytucji jest, że najwyższym przedstawicielem Rzeczpospolitej Polskiej jest prezydent - powiedział.
Według Kownackiego, w kwestii tego, kto przewodniczy polskiej delegacji wątpliwości być nie może i nie ma. Wyraził zdziwienie, że w mediach "pokazywały się jakieś inne rzekome wypowiedzi" szefa gabinetu politycznego premiera Sławomira Nowaka.
_ Nie wyobrażam sobie, aby minister w rządzie i człowiek dorosły mógł co innego mówić, więc na pewno są to jakieś nieporozumienia i przekłamania, to tylko jakaś postać z kreskówki mogłaby coś takiego mówić, więc na pewno nic takiego nie miało miejsca_ - powiedział Kownacki.
O tym, iż premier będzie szefem polskiej delegacji szczyt UE i że to on będzie przedstawiał nasze stanowisko na spotkaniu przywódców Unii mówił w piątek w Radiu Zet Sławomir Nowak. Minister mówił też o tym, że o zaproszenie na szczyt zabiegała Kancelaria Prezydenta.
_ To jest niespotykana sytuacja, w której ktoś się dobija, podskakuje na scenie politycznej, krzyczy "mnie weźcie", jak w "Shreku", "mnie weźcie", "mnie wybierz", "mnie weźcie" na wyjazd do Brukseli_ - mówił Nowak.
_ To mi się w głowie nie mieści, żeby już nie mówię minister, ale dorosły człowiek, coś takiego mógł mówić_ - mówił Kownacki. Odnosząc się do zaproszenia na szczyt, minister podkreślił, że "w krajach, gdzie istnieje tzw. kohabitacja zaproszenia (na szczyt) otrzymuje prezydent i premier". Jak dodał, tak było też w przypadku tego szczytu.
Wiceszef prezydenckiej Kancelarii podkreślał, że Unia w sprawie Gruzji musi mówić jednym głosem, podkreślać jej integralność terytorialną oraz konieczność udzielenia pomocy humanitarnej.
Kownacki przekonywał, że stanowisko Unii powinno w sposób zdecydowany podkreślać integralność terytorialną Gruzji, jako podstawę do wszelkich działań międzynarodowych, podkreślać konieczność udzielania pomocy humanitarnej dla Gruzji oraz konieczność wprowadzenia międzynarodowych obserwatorów, a najlepiej również międzynarodowego kontyngentu pokojowego pod egidą UE.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta powiedział, że Polska będzie postulowała na szczycie UE, by Unia zajęła jednoznaczne, twarde stanowisko wskazujące na bezprawność działań rosyjskich zarówno działań militarnych jak i ogłoszenia uznania niepodległości (Osetii Płd. i Abchazji) oraz na integralność terytorialną Gruzji.
Kownacki był też pytany przez dziennikarzy, czy prezydent zaakceptował tzw. non-paper, czyli rządowe stanowisko na szczyt. Ten dokument w niczym nie odbiega od stanowiska prezentowanego przez pana prezydenta, nie był przedmiotem sporu, wcześniej znaliśmy jego treść - powiedział Kownacki.
Dziennikarze pytali również ministra, czy Polska opowie się za odłożeniem negocjacji UE z Rosją na temat partnerstwa strategicznego. Spotkanie, jak to w poniedziałek w Brukseli ma dynamiczny przebieg, należy reagować na to, kto jakie zgłosi propozycje i do tego się na gorąco ustosunkowywać - odpowiedział.
_ Nie ujawnia się publicznie wszystkich niuansów i swoich planów, także proszę wybaczyć, ale ja (...) nie odpowiem na bardziej szczegółowe pytania, bo to byłoby rujnujące dla naszych możliwości negocjacyjnych_ - powiedział wiceszef prezydenckiej Kancelarii.
Kownacki podkreślał też, że nie ma żadnej wypowiedzi prezydenta, w której twierdziłby on, że należy domagać się sankcji wobec Rosji. To są spekulacje medialne, spekulacje komentatorów - zaznaczył.
Chcemy działać w ramach realiów międzynarodowych, chcemy robić to, co jest możliwe, nie jest naszym celem ustawianie się w jakiejś skrajnie radykalnej pozycji - mówił Kownacki.
Jak ocenił, czwartkowa wypowiedź szefa BBN Władysława Stasiaka, który mówił m.in. o możliwości rozważenia sankcji wobec Rosji miała na celu przeciwstawienie się twierdzeniom, że "Europa nic nie może Rosji zrobić".
Rozmowy w Brukseli zaczną się w kuluarach kilka godzin przed szczytem, będą trwały przez wiele godzin (...), będą spotkania dwustronne (...) i w efekcie będzie wypracowane stanowisko, byłbym naprawdę szkodnikiem, gdybym teraz o wszystkich szczegółach powiedział technicznie - powiedział Kownacki.
Wiceszef prezydenckiej Kancelarii przyznał, że polskie stanowisko będzie wspólnym stanowiskiem Polski i trzech państw bałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii. W gronie 27 państw zawsze mocniej słychać głos, który jest wspólnym głosem grupy państw, gdy każdy kraj oddzielnie występuje jest znacznie trudniej przebić się ze swoim stanowiskiem - tłumaczył.
Kownacki podkreślił, że w sensie formalnym nie będzie to wspólne stanowisko, ale "w sensie merytorycznym - tak; w sensie wspólnoty poglądów - tak".