Prezydent Gruzji z wizytą w Polsce
W Polsce składa wizytę Micheil Saakaszwili. To pierwsza wizyta w naszym kraju gruzińskiego prezydenta po styczniowym zaprzysiężeniu. W uroczystościach w Tbilisi brał wtedy udział Lech Kaczyński. Obaj prezydenci spotkają się w Warszawie. Zaplanowano też rozmowę Saakaszwilego z premierem Donaldem Tuskiem.
03.03.2008 | aktual.: 03.03.2008 10:50
Polska wspiera prozachodnią politykę Gruzji, zwłaszcza jej dążenie do NATO. Przed kontynuowaniem tej polityki ostrzega Tbilisi Moskwa.
Znawca Rosji, doradca byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Reagana, profesor Richard Pipes, krytycznie ocenia stanowisko Warszawy wobec Gruzji. Profesor Pipes uważa, że w ten sposób niepotrzebnie drażnimy Moskwę. Byłbym tu bardzo ostrożny. To jest konflikt między Rosją a jej byłą kolonią - powiedział.
Zdaniem szefa Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego Jana Malickiego wizyta prezydenta Gruzji ma wymiar symboliczny. Jej celem jest pokazanie dobrych stosunków między państwami i prezydentami. Malicki dodaje, że wizyta to także podziękowanie Saakaszwilego za nieodwrócenie się od Gruzji kiedy była atakowana, głownie przez Rosję.
Moskwa mocno krytykuje między innymi dążenie Gruzji do przystąpienia do NATO. Polska wspiera te starania. Jan Malicki podkreślił, że Gruzja to w perspektywie dla Polski cenny sojusznik, który "może być zapleczem politycznym Polski w jej działaniu w Unii Europejskiej i świecie w ogóle".
Wizyta Micheila Saakaszwilego w Polsce przypada tuż po wyborach prezydenckich w Rosji i ten temat zapewne będzie omawiany podczas warszawskich spotkań polityków.
Gruzja ma bardzo napięte stosunki z Rosją, które gwałtownie pogorszyły się po Rewolucji Róż w 2004 roku, kiedy do władzy w Tbilisi doszedł prozachodni prezydent. Gruzja zażądała wtedy likwidacji rosyjskich baz wojskowych. Moskwa nałożyła embargo ekonomiczne na Gruzję. Ta z kolei zablokowała przyjęcie Rosji do WTO. Dwustronne stosunki poważnie obciąża problem zbuntowanych gruzińskich prowincji: Południowej Osetii i Abchazji, mocno wspieranych przez Rosję.
Moskwa zapowiedziała, że uzna ich niepodległość, jeśli dojdzie do uznania niepodległości Kosowa. Na razie jednak tego nie uczyniła.