Prezydent głęboko zastanowi się nad ustawą lustracyjną
Prezydent Lech Kaczyński, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić, jaką decyzję podejmie w sprawie nowej ustawy lustracyjnej. Zapowiedział, że
kiedy trafi ona do niego, to wykorzysta cały przysługujący mu
trzytygodniowy okres, by się nad nią zastanowić.
Parlamentarne prace nad nową ustawą lustracyjną przedłużają się. Senackimi poprawkami do niej miała zająć się sejmowa komisja nadzwyczajna. Jednak jej posiedzenie zostało przełożone na czas następnych obrad Sejmu - za dwa tygodnie. Powodem jest trwająca wciąż w PiS dyskusja nad poprawkami Senatu do tej ustawy.
Kontrowersje wzbudza przede wszystkim kwestia obligatoryjnego zwalniania z pracy, utraty mandatu, lub postępowania dyscyplinarnego, jeśli materiały z IPN będą potwierdzały, że dana osoba była osobowym źródłem informacji dla PRL-owskich służb specjalnych. Nakaz ten nie obejmowałby tylko tych osób, które oczyszczą się przed sądem.
Prezydent, pytany przez dziennikarzy o zwłokę w pracach parlamentarnych nad ustawą lustracyjną, stwierdził, że to trudny problem. Ja nie odpowiadam za to, w jakim momencie Sejm tę ustawę uchwali. Jak trafi do mnie, to na pewno wykorzystam całe trzy tygodnie, żeby się nad tym zastanowić - powiedział prezydent. Ustawa trafi do prezydenta po tym, jak Sejm przegłosuje poprawki senackie.
Z jednej strony mamy do czynienia z prawem społeczeństwa do tego, żeby znać prawdę. Z drugiej strony, jestem osobiście najgłębiej przekonany, że prawda funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa lub agentów z rzeczywistością miała związek bardzo umiarkowany - powiedział prezydent.
Jako przykład podał, że w jednym miejscu materiałów dotyczących jego samego jest sprawa rozpoznania jego bliskich znajomych w 1981 r. Lech Kaczyński stwierdził, że jedną z tych osób rzeczywiście zna, jedną - minimalnie, a cztery w ogóle. To wskazuje, jaka była jakość pracy tych służb, o których mówimy. Stąd też moje wątpliwości. Będę się nad tym głęboko zastanawiał, będzie to moja autonomiczna decyzja - dodał.