Prezydent Gdańska walczy o prymat na Pomorzu
Paweł Adamowicz rozpoczął grę o swoją pozycję polityczną na kolejną dekadę. Chce zneutralizować rywala w samorządowym starciu o prymat na Pomorzu, Wojciecha Szczurka, i wyprzedzić o krok pretendentów w PO. Tak przynajmniej twierdzi opozycja. Zawirowanie wokół powołania dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności to potwierdzenie, że oponenci prezydenta Gdańska wewnątrz partii są coraz głośniejsi.
Sam Adamowicz przyznaje, że rywali ma też we własnej partii. Tymczasem przed Basilem Kerskim, nowym dyrektorem ECS, trzy lata kontraktu menedżerskiego w centrum. Tyle ile pozostało do końca kadencji samorządowej. Jego nominacja nastąpi lada dzień.
Mimo że nominacja Kerskiego była pewna od marca, by rozpocząć pracę w ECS, musiał dokończyć swoje poprzednie obowiązki w Berlinie i zapoznać się z bilansem zamknięcia w ECS, m.in. z raportem finansowym za 2010 rok. Adwersarze Adamowicza nie składają jednak broni, gdyż jednym z przejawów walki o wpływy jest właśnie konflikt wokół powołania dyrektora ECS. To nie tyle spór o formułę konkursu, o budowanie pamięci historycznej, ale o ustalenie stref politycznych wpływów.
Do tej rywalizacji włączył się Lech Wałęsa, ucinając spekulacje o ewentualnym dalszym firmowaniu ECS. Najpierw w wywiadzie dla nas stwierdził, że czuje się zlekceważony przez gdańskie środowisko, więc "niech teraz płyną sami", by zaraz pisemnie zrezygnować z zasiadania w radzie ECS.
- W tym sporze nie chodzi o nowego szefa centrum Basila Kerskiego, ale o prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - wyjaśnia Jerzy Borowczak, który reprezentował w radzie ECS Wałęsę. Były prezydent uważał, że szefem centrum powinien być Bogdan Lis, sygnatariusz Porozumień Sierpniowych z 1980 roku. Borowczak dodał, że prezydent Gdańska nie podjął żadnych kroków, by się porozumieć z Wałęsą, i wyciąga też polityczny argument: sposób przeprowadzenia konkursu i wygenerowany konflikt szkodzi PO, dając "paliwo" opozycji z PiS.
Adamowicz z kolei wypomina oponentom niesprawiedliwy atak. - Jerzego Borowczaka namówiłem osobiście w 2006 roku, by kandydował do Rady Miasta. Swoimi wypowiedziami Borowczak szkodzi przede wszystkim ludziom Solidarności. Jakieś motywy nim przecież kierują, kiedy mnie atakuje - stwierdza gdański prezydent.
Adamowicz czuje oddech rywali na plecach. - Mam wewnątrz Platformy przeciwników. Oczywiście nazwisk nie podam. Są wśród nich tacy, którzy widzieliby mnie chętnie poza PO. Osoby z krótkim stażem, z małym dorobkiem starają się ludzi o ugruntowanej pozycji ściągnąć w dół i w końcu zająć ich miejsce - analizuje prezydent.