Prezydent Gdańska walczy o prymat na Pomorzu
Paweł Adamowicz rozpoczął grę o swoją pozycję polityczną na kolejną dekadę. Chce zneutralizować rywala w samorządowym starciu o prymat na Pomorzu, Wojciecha Szczurka, i wyprzedzić o krok pretendentów w PO. Tak przynajmniej twierdzi opozycja. Zawirowanie wokół powołania dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności to potwierdzenie, że oponenci prezydenta Gdańska wewnątrz partii są coraz głośniejsi.
04.05.2011 | aktual.: 05.05.2011 10:45
Sam Adamowicz przyznaje, że rywali ma też we własnej partii. Tymczasem przed Basilem Kerskim, nowym dyrektorem ECS, trzy lata kontraktu menedżerskiego w centrum. Tyle ile pozostało do końca kadencji samorządowej. Jego nominacja nastąpi lada dzień.
Mimo że nominacja Kerskiego była pewna od marca, by rozpocząć pracę w ECS, musiał dokończyć swoje poprzednie obowiązki w Berlinie i zapoznać się z bilansem zamknięcia w ECS, m.in. z raportem finansowym za 2010 rok. Adwersarze Adamowicza nie składają jednak broni, gdyż jednym z przejawów walki o wpływy jest właśnie konflikt wokół powołania dyrektora ECS. To nie tyle spór o formułę konkursu, o budowanie pamięci historycznej, ale o ustalenie stref politycznych wpływów.
Do tej rywalizacji włączył się Lech Wałęsa, ucinając spekulacje o ewentualnym dalszym firmowaniu ECS. Najpierw w wywiadzie dla nas stwierdził, że czuje się zlekceważony przez gdańskie środowisko, więc "niech teraz płyną sami", by zaraz pisemnie zrezygnować z zasiadania w radzie ECS.
- W tym sporze nie chodzi o nowego szefa centrum Basila Kerskiego, ale o prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - wyjaśnia Jerzy Borowczak, który reprezentował w radzie ECS Wałęsę. Były prezydent uważał, że szefem centrum powinien być Bogdan Lis, sygnatariusz Porozumień Sierpniowych z 1980 roku. Borowczak dodał, że prezydent Gdańska nie podjął żadnych kroków, by się porozumieć z Wałęsą, i wyciąga też polityczny argument: sposób przeprowadzenia konkursu i wygenerowany konflikt szkodzi PO, dając "paliwo" opozycji z PiS.
Adamowicz z kolei wypomina oponentom niesprawiedliwy atak. - Jerzego Borowczaka namówiłem osobiście w 2006 roku, by kandydował do Rady Miasta. Swoimi wypowiedziami Borowczak szkodzi przede wszystkim ludziom Solidarności. Jakieś motywy nim przecież kierują, kiedy mnie atakuje - stwierdza gdański prezydent.
Adamowicz czuje oddech rywali na plecach. - Mam wewnątrz Platformy przeciwników. Oczywiście nazwisk nie podam. Są wśród nich tacy, którzy widzieliby mnie chętnie poza PO. Osoby z krótkim stażem, z małym dorobkiem starają się ludzi o ugruntowanej pozycji ściągnąć w dół i w końcu zająć ich miejsce - analizuje prezydent.