Prezydent Francji i kanclerz Niemiec mają się z czego cieszyć
To będzie smutny szczyt dla Polski. Rozpoczynające się dziś w Brukseli spotkanie starych i nowych członków Unii Europejskiej stanie się prawdopodobnie początkiem końca marzeń o silnej Polsce w zjednoczonej Europie - pisze "Super Express".
Decyzje jeszcze niby nie zapadły, ale wiadomo już prawie wszystko. Pod dyktando europejskich mocarstw - przede wszystkim Niemiec i Francji, Unia przyjmie wkrótce niekorzystny dla nas system podziału głosów w Radzie UE. Tym samym unieważnione zostaną wypracowane w pocie czoła przez naszych i unijnych negocjatorów postanowienia traktatu z Nicei.
Polskie władze, opuszczone po ostatnich wyborach parlamentarnych przez dotychczasowego sojusznika - Hiszpanię, już nie chcą umierać za Niceę. Coraz głośniej mówią o kompromisie, który według wielu specjalistów oznacza jednak naszą kapitulację.
Niestety, powoli wygląda na to, że opuszczeni i wykiwani przez większych i silniejszych, 1 maja znajdziemy się w innej Unii Europejskiej niż ta, za którą głosowaliśmy w referendum w czerwcu ubiegłego roku. Niemcy mówią już bez owijania w bawełnę, że w rozszerzonej Unii musi istnieć "twarde jądro", czyli ci lepsi i ważniejsi. Dla nas i dla innych nowych członków UE miejsca w nim nie ma.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że w sprawie konstytucji europejskiej w Polsce odbędzie się referendum. Jego wyniki mogą zdecydowanie różnić się od tych sprzed roku. - To będzie bardzo zasadnicze pytanie, czy chcemy być w tej Unii i na jakich zasadach - mówił prezydent.