Prezydent-elekt Iranu brał udział w ataku terrorystycznym
Ultrakonserwatywny burmistrz Teheranu Mahmud Ahmadineżad, zwycięzca irańskich wyborów prezydenckich, bezpośrednio uczestniczył w wydarzeniach, związanych z zajęciem ambasady USA w Teheranie w 1979 roku - pisze dziennik "Washington Times".
30.06.2005 | aktual.: 30.06.2005 08:48
Zdaniem gazety, która przedstawia wypowiedzi trzech Amerykanów - byłych zakładników w ambasadzie - obecny prezydent-elekt Iranu osobiście przesłuchiwał wówczas zatrzymanych pracowników amerykańskiej placówki. Natychmiast go rozpoznałem, gdy zobaczyłem jego zdjęcie w prasie - powiedział "Washington Times" 73-letni dziś emerytowany pułkownik armii amerykańskiej Charles Scott. Zdaniem byłego zakładnika, Ahmadineżad był "jednym z dwóch-trzech liderów" napaści na placówkę USA w Teheranie. Scott był przez niego przesłuchiwany, podobnie jak dwu innych byłych zakładników, cytowanych przez dziennik.
49-letni Ahmadineżad, syn kowala, były oficer sił specjalnych i dowódca islamskiej Gwardii Rewolucyjnej, należy do nowej generacji laickich polityków, całkowicie lojalnych wobec duchowo-politycznego przywódcy Iranu ajatollaha Alego Chamenei.
W listopadzie 1979 r. gdy grupa radykalnych studentów zajmowała ambasadę USA, miał 23 lata i studiował na teherańskim uniwersytecie. Miał być jednym z założycieli organizacji, która zainicjowała akcję. Biuro obecnego prezydenta-elekta zaprzeczyło by uczestniczył on w szturmie na ambasadę.
Irańscy radykałowie przetrzymywali amerykański personel ambasady przez 444 dni. W sumie 66 zatrzymanych w ambasadzie obywateli USA zostało wypuszczonych przez islamskie władze Iranu dopiero w styczniu 1981 roku w wyniku mediacji rządu Algierii.