Prezydent Egiptu: śledztwo ws. katastrofy lotu A321 potrwa miesiące
Dochodzenie ws. katastrofy rosyjskiego samolotu airbus A321, który rozbił się w sobotę na półwyspie Synaj może potrwać miesiące - powiedział prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi. Egipscy śledczy rozpoczęli analizę zapisu czarnych skrzynek.
- To bardzo skomplikowana sprawa, której wyjaśnienie wymaga zastosowania zaawansowanych technologii, a szeroko zakrojone śledztwo może potrwać miesiące - powiedział prezydent w wystąpieniu telewizyjnym.
Sisi wezwał też, by nie stawiać pochopnych tez na temat przyczyn katastrofy przed ogłoszeniem wyników dochodzenia.
Egipscy technicy rozpoczęli w niedzielę analizę zapisów z czarnych skrzynek z rozbitego samolotu. Ostrzegli, że odczyt tych danych może potrwać bardzo długo.
Również w niedzielę rzecznik rosyjskiego Komitetu Śledczego Władimir Markin poinformował, że rosyjska ekipa dochodzeniowa weźmie pod uwagę wszelkie scenariusze dotyczące przyczyn katastrofy. Śledczy analizują dokumentację techniczną maszyny dotyczącą całego okresu jej eksploatacji. Przesłuchali już pracowników linii lotniczych Kogalymavia odpowiedzialnych za obsługę techniczną, a także załogę, która wykonała ostatnie przeloty tym samolotem. Rosyjska prokuratura ogłosiła ponadto, że paliwo, jakiego używał rosyjski samolot, spełniało wszelkie wymagania techniczne.
Ministerstwo transportu Niemiec zaleciło niemieckim liniom lotniczym unikanie przelotów nad północną oraz południowo-wschodnią częścią półwyspu Synaj.
Niemiecka Lufthansa, francusko-holenderskie linie Air France oraz przewoźnicy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich już wcześniej ogłosiły, że zmienią trasy przelotów i będą omijać trasę wiodącą przez Synaj.
Samolot należący do rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, zniknął z radarów w sobotę na wysokości blisko 9,5 km po ok. 23 minutach od startu. Spadł na pustynny półwysep Synaj i rozpadł się na dwie części. Zginęli wszyscy ludzie na pokładzie - załoga i pasażerowie, głównie turyści wracający z Egiptu z wakacji.
Grupa Państwa Islamskiego w Egipcie ogłosiła, że to ona zestrzeliła samolot. Jednak w sobotę władze egipskie oświadczyły, że na tym etapie przyjmują wersję o usterce technicznej jako przyczynie katastrofy.
Minister lotnictwa cywilnego Egiptu Mohammed Hosam Kamal abu el-Cheir powiedział, że załoga samolotu nie wysyłała sygnału SOS. - Do samego momentu katastrofy nie informowano o jakichkolwiek problemach na pokładzie - powiedział minister.