Prezydent działał na szkodę miasta? Grozi mu więzienie
Kary siedmiu lat więzienia zażądała prokurator dla prezydenta Gorzowa Wielkopolskiego Tadeusza J., który jest jednym z oskarżonych w tzw. aferze budowlanej. Został zamknięty przewód sądowy i rozpoczęły się mowy końcowe stron.
Na ławie oskarżonych zasiada 17 osób, które według prokuratury miały związek z wieloma nieprawidłowościami przy realizacji miejskich inwestycji.
Sprawa jest wielowątkowa. Prokuratura zarzuca oskarżonym m.in. przekroczenie uprawnień, poświadczanie nieprawdy i inne przestępstwa przy realizacji wielu inwestycji w Gorzowie m.in. budowy trasy średnicowej, jednego z marketów i kilku innych zadań.
Jest także mowa o łapówkach, niezgodnych z prawem przetargach oraz wielu innych nieprawidłowościach, które miały skutkować stratami ponoszonymi przez niektóre firmy budowlane i miasto. Zarzuty dotyczą okresu od 1999 do 2003 roku.
Wśród oskarżonych są m.in. szefowie firm budowlanych i zajmujących się nadzorem inwestycyjnym, prezydent miasta, jego były zastępca i były szef wydziału inwestycji UM Gorzów.
- Sprawa jest tym bardziej znamienna w swojej wymowie, że jest bezpośrednio związana z wykonawstwem inwestycji miejskich na tym terenie i obrotem gospodarczym firm wykonujących (...) różnorodne usługi na rzecz miasta. Biorąc pod uwagę całość ustaleń faktycznych, co do zakresu i rozmiaru tej korupcji, nabiera się przekonania, że bez społecznego przyzwolenia wielu uczestników tych procesów inwestycyjnych, w których do czynów korupcyjnych dochodziło, nie byłoby to możliwe na tak wielką skalę - mówiła prokurator Ewa Cybulska.
Prezydent Gorzowa ma cztery zarzuty dotyczące działania na szkodę firm budowlanych z Gorzowa oraz szkodę miasta.
Prokurator zawnioskowała o skazanie go na siedem lat więzienia, grzywnę w wysokości 20 tys. zł, zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych w administracji państwowej przez 10 lat oraz nakaz naprawienia szkody wyrządzonej dla dwóch firm budowlanych i miasta.
Tadeusz J. od początku procesu nie przyznaje się do popełnienia przestępstwa. - Żeby taką karę otrzymać, to trzeba coś zrobić (...) jestem już zmęczony, każdy by był, tym bardziej, gdy niesłusznie spotykają go takie nieprzyjemności - powiedział.
Były wiceprezydent Gorzowa Andrzej K. (późniejszy wojewoda lubuski) odpowiada za działania na szkodę miasta i urzędu miasta w celu uzyskania korzyści majątkowej. Dla niego prokurator zażądała pięciu lat więzienia, grzywny, nakazu naprawienia szkody i zakazu pełnienia stanowisk kierowniczych w administracji państwowej przez 10 lat.
Kolejnym z oskarżonych jest były naczelnik wydziału inwestycji UM Gorzów Władysław Ż. Prokurator wystąpił o skazanie go na dwa lata i sześć miesięcy więzienia i zobowiązania do naprawienia szkody.
Najsurowsza kara pozbawienia wolności, o jaką zawnioskował oskarżyciel to 10 lat więzienia dla współwłaściciela firmy zajmującej się nadzorem inwestorskim przy pracach dla miasta, Janusza K., a najłagodniejsza to rok i sześć miesięcy w zawieszeniu na cztery lata.
Mowy końcowe wygłosili obrońcy dwóch oskarżonych, którzy podważali zasadność stawianych przez prokuraturę zarzutów i wnioskowali do sądu o uniewinnienie klientów. Mowy adwokatów i oskarżonych będą kontynuowane w najbliższy piątek.
Rozprawa przed Sądem Okręgowym w Gorzowie rozpoczęła się w listopadzie 2008 r. Akt oskarżenia obejmował początkowo 18 osób, jednak jedna zmarła podczas procesu.
Podczas przewodu sądowego odbyło się 81 posiedzeń, na których przesłuchano 112 świadków i analizowano opinie ośmiu biegłych m.in. z dziedziny budownictwa czy rachunkowości. Akt oskarżenia zawiera 51 zarzutów, a sprawa liczy 84 tomy, które mają ok. 33 tys. stron.
Tadeusz J. (niezależny, wcześniej w SLD, był posłem tej partii) jest prezydentem Gorzowa czwartą kadencję. W ostatnich wyborach samorządowych uzyskał 57,74 proc. głosów. Po tym, jak w 2004 r. J. w związku z prowadzonym m.in. przeciwko niemu śledztwem trafił do aresztu, w którym spędził trzy miesiące, w Gorzowie odbyło się bezskuteczne referendum w sprawie jego odwołania.