Prezydent był ganiany po piętrach przez ludzi premiera?
Jestem konstytucyjnie najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej i chciałbym tak być traktowany, także w Kancelarii Premiera. A nie ganiany po kilku piętrach przez zastępcę szefa kancelarii, choć droga windą trwa jedną minutę - powiedział prezydent Lech Kaczyński w rozmowie z TVP INFO.
20.08.2008 20:53
Niewykluczone, że właśnie kłopoty z dotarciem na salę, w której odbywało się podpisanie polsko-amerykańskiej umowy o tarczy antyrakietowej, stały się przyczyną dziewięciominutowego spóźnienia prezydenta na dzisiejszą uroczystość.
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, otoczenie Donalda Tuska nie zawsze wystarczającym szacunkiem odnosi się do urzędu prezydenckiego. To kwestia szacunku dla własnego państwa. Troszeczkę przy tej bardzo liberalnej koncepcji brakuje tego szacunku, co jest wielkim zagrożeniem dla Polski - ocenił prezydent.
Wcześniej ujawnił, że z ministerstwa spraw zagranicznych dotarło do niego zaproszenie zaadresowane "Pan Lech Kaczyński", a nie "Prezydent". Szef polskiej dyplomacji Radek Sikorski zapewniał jednak, że nie był to zamierzony afront, lecz pomyłka urzędnika jego resortu.
W rozmowie z TVP INFO Lech Kaczyński zapewnił, że nieporozumienia na linii prezydent-premier nie przysłaniają mu satysfakcji z osiągniętego porozumienia z Amerykanami.
To szczęśliwy dla mnie dzień, bardzo się cieszę. To bardzo ważne zdarzenie umacniające nasz sojusz i zwiększające bezpieczeństwo - powiedział. Zdaniem prezydenta, ratyfikacja traktatu polsko-amerykańskiego powinna się odbyć jeszcze przed zmianą władzy w USA. Powinniśmy to zrobić przed styczniem przyszłego roku, zanim przyjdzie nowa administracja - ocenił Lech Kaczyński.