"Prezydencki projekt zmian w ustawie lustracyjnej niczym nowym"
Sebastian Karpiniuk z PO ocenił podczas debaty w Sejmie, że prezydencki projekt zmian w ustawie lustracyjnej nie jest niczym nowym i "hurtowo czerpie" z obecnie obowiązującej nieefektywnej ustawy z 1997 r. Jak dodał, jego klub z założenia nie odrzuca jednak tego projektu.
11.01.2007 | aktual.: 11.01.2007 14:41
Karpiniuk zastrzegł także, że PO będzie podczas prac w komisji zwracać uwagę na to, by w noweli uwzględnione zostały takie zasady jak m.in. równość wszystkich osób w dostępie do akt.
Przypomniał też, że PO była od początku za pełną lustracją, ponieważ tylko "pełna jawność teczek może zapobiec zbieraniu haków" na osoby pełniące lub ubiegające się o stanowiska publiczne.
Karpiniuk dodał, że Platforma ze zdziwieniem przyjęła fakt, iż prezydent najpierw podpisał w październiku 2006 r. ustawę zmieniającą dotychczasowe zasady lustracji - która wchodzi w życie 1 marca - i natychmiast zaproponował jej nowelizowanie.
Nie zostawił (prezydent) suchej nitki na ustawie, której kręgosłup stanowiły założenia PiS - dodał poseł PO, przypominając, że według tej ustawy, badane obecnie przez Rzecznika Interesu Publicznego i Sąd Lustracyjny oświadczenia osób publicznych będą zastąpione zaświadczeniami IPN o zawartości archiwów tajnych służb PRL.
Projekt prezydencki przywraca natomiast oświadczenia lustracyjne, które badałby nowy pion lustracyjny IPN w procedurze karnej.
Według projektu prezydenta, współpracą ma być m.in. "działanie, którego obowiązek wynikał z ustawy obowiązującej w czasie tego działania, w związku z pełnioną funkcją, zajmowanym stanowiskiem, wykonywaną pracą lub pełnioną służbą" - ale tylko wtedy, jeśli przekazywane informacje "stwarzały zagrożenie dla wolności i praw człowieka i obywatela oraz dóbr osobistych innych osób".
IPN miałby też przygotować spisy każdej kategorii osób współpracujących z organami bezpieczeństwa PRL, oficerów służb PRL, osób przez nie inwigilowanych oraz szefów partii komunistycznych i członków władz PRL.