Prezes wielkiego banku uciekł za granicę
Prezes jednego z największych rosyjskich banków uciekł za granicę. Jak podała agencja Interfax, prezes Banku Moskwy Andriej Borodin wyjechał do Londynu w obawie przed aresztowaniem. Sprawa ma związek ze śledztwem, które w końcu zeszłego roku zostało wszczęte wobec współpracowników banku.
Współpracownicy Banku Moskwy mieli być zamieszani w wyprowadzenie z kasy władz miejskich rosyjskiej stolicy prawie 460 milionów dolarów. Pieniądze miały trafić na prywatne konta żony mera Moskwy Jurija Łużkowa - miliarderki Jeleny Baturiny. Po tym jak Łużkow został odsunięty przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, Baturina z córkami uciekła do Londynu. Potem dołączył do niej Łużkow.
Moskwa miała 46,6% akcji banku. Nowe władze stolicy sprzedały akcje banku państwowemu VTB za 3 mld 6 mln dolarów bez przetargu. Sprzeciwił się temu Borodin, uważany za człowieka Łużkowa. Jako posiadacz największego pakietu mniejszościowego zablokował, wraz z innymi akcjonariuszami, transakcję i objęcie władzy w banku przez nowego prezesa z VTB. Wojna korporacyjna trwa do dziś. W lutym służby przeszukały dom Borodina oraz jego biuro. Oficjalnych zarzutów dotąd mu nie postawiono.