Prezes organizacji charytatywnej aresztowany
Prokuratura jeszcze nie wie, co się stało z
8 milionami złotych, które darczyńcy przekazali prezesowi
stowarzyszenia charytatywnego działającego przy fordońskiej
parafii Henrykowi M. Zamieszane w aferę są również dwie kobiety z
Aleksandrowa Kujawskiego - pisze "Gazeta Pomorska".
Dziennik przypomina, że wczoraj informował o aresztowaniu przez krakowską Prokuraturę Okręgową Henryka M., prezesa Stowarzyszenia Służby Charytatywnej im. błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej w Bydgoszczy.
Zarzuty z Kodeksu karnego skarbowego prezesowi stowarzyszenia działającego przy parafii Matki Bożej Królowej Męczenników postawiliśmy już w lutym ub.r. - powiedziała "Gazecie Pomorskiej" Mirosława Kalinowska-Zajdak, rzecznik prasowy krakowskiej prokuratury. Dotyczyły one podania przez niego nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i braku wpisów w księgach rachunkowych. Po dokonanej przez biegłych analizie dokumentacji zabezpieczonej w Bydgoszczy doszły kolejne zarzuty: przywłaszczenie około 8 mln zł i podrabianie oraz posługiwanie się podrobionymi dokumentami.
A że prezes Henryk M. nie stawiał się na wezwania, został w niedzielę 7 marca aresztowany na trzy miesiące. Według rzeczniczki, działał wspólnie z dwiema innymi osobami. Są to dwie kobiety z Aleksandrowa Kujawskiego. W ich sprawie toczy się odrębne postępowanie - informuje "Gazeta Pomorska". (PAP)