Prezes Eureko: skrajnie nieobiektywny materiał TVN o PZU
Film o PZU wyemitowany w niedzielę przez TVN
i prezentujący tezę o nieprawidłowościach w prywatyzacji
ubezpieczyciela, Eureko uznało za skrajnie nieobiektywny -
powiedział PAP prezes Eureko Polska Michał Nastula.
Według autorów reportażu "Gra o PZU", wyemitowanego w niedzielnym programie "Superwizjer", w prywatyzacji tej spółki w 1999 r. uczestniczyli wpływowi polscy politycy, służby specjalne, biznesmeni. Autorzy postawili tezę o znaczącej roli byłego premiera Marka Belki przy prywatyzacji PZU. Kolejną tezą było twierdzenie, że Eureko, które w 1999 r. kupiło 20 proc. akcji PZU, nie miało środków własnych na tę transakcję. Powołano się w tej kwestii na b. szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, który powiedział, że "były poważne przesłanki, by tak sądzić". Stwierdzono też, że przedstawiciel polskiego wywiadu miał pracować w Eureko i przekazywać informacje polskim służbom specjalnym.
Monika Góralewska, producentka programu "Superwizjer" powiedziała w poniedziałek PAP, że rozważano możliwość, by wypowiedziały się osoby, do których film odnosił się krytycznie. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Według Nastuli, dziennikarski "materiał zostanie bardzo szybko poddany analizie przez prawników". "Wtedy podejmiemy decyzję, co dalej robić. Nie jesteśmy zwolennikami otwierania spraw sądowych przeciwko mediom" - dodał.
Eureko, które ma obecnie 33 proc. minus jedna akcji PZU, kupiło w listopadzie 1999 r. 20 proc. akcji PZU. 10 proc. nabył wówczas BIG Bank Gdański (dziś Bank Millennium), który potem odsprzedał je Eureko. Głównym udziałowcem PZU jest Skarb Państwa. Akcje firmy mają też drobni akcjonariusze.
Nastula powiedział, że Eureko informowało resort skarbu, iż w razie wygrania przetargu na zakup PZU, sfinansuje transakcję podnosząc kapitał. Po podpisaniu umowy prywatyzacyjnej (5 listopada 1999 r.) podniesienie kapitału holenderskiego holdingu, w kwocie 500,1 mln euro, zostało zarejestrowane 8 listopada 1999 r., czyli przed terminem zapłaty przypadającym 10 listopada.
Według Nastuli, udziałowcy Eureko podnieśli kapitał spółki w następujących proporcjach: holenderska Achmea wyłożyła 185 mln 700 tys euro, brytyjski Friends Provident - 115 mln 100 tys euro, portugalski bank BCP - 90 mln 400 tys euro, Grupa Parion z Niemiec - 58 mln 900 tys euro i szwajcarska Swiss Mobiliar - 50 mln euro.
Po zarejestrowaniu podniesienia kapitału pieniądze te stały się kapitałami własnymi Eureko i posłużyły do zapłacenia 10 listopada za 20 proc. akcji PZU. Potwierdził to audytor Eureko - firma KPMG. Nie mam pojęcia, jakie intencje przyświecały autorom reportażu. Był on skrajnie nieobiektywny, insynuacje pomieszano z bezpodstawnie formułowanymi zarzutami, z których żadnego wiarygodnie nie udokumentowano - powiedział Nastula.
Według twórców reportażu, jest możliwe, że akcje PZU zostały kupione za pieniądze pochodzące z nielegalnych operacji; pieniądze te miały być prane w Portugalii.
Nastula odniósł się do wątku śledztwa prowadzonego w Portugalii - jak twierdzą autorzy filmu - m.in. przeciw bankowi Millennium BCP (akcjonariusz polskiego banku Millennium oraz Eureko - PAP), w związku z podejrzeniem prania brudnych pieniędzy. "Nie jestem rzecznikiem banku, ale z tych informacji, jakie uzyskałem, w 2005 r. rozpoczęło się śledztwo, które nie dotyczy banku, a klientów kilku banków portugalskich. Są oni podejrzani o unikanie płacenia podatków" - podkreślił.
Jednego jestem pewien - jakiekolwiek śledztwo toczyłoby się w Portugalii, czy w innym kraju, nie ma ono nic wspólnego ze sposobem finansowania przez Eureko zakupu akcji PZU, które to nabycie odbyło się zgodnie z polskim prawem - mówił Nastula.
Były szef komisji śledczej ds. PZU Janusz Dobrosz powiedział PAP, że w pracach komisji pojawiał się wątek dotyczący pochodzenia pieniędzy na zakup akcji PZU. "Był taki wątek, ale komisja nie miała możliwości weryfikowania tych opinii" - zaznaczył. Jak wyjaśnił, członkowie komisji rozmawiali o tym z prokuratorem Januszem Kaczmarkiem, który wystąpił do strony portugalskiej o podjęcie działań w sprawie pieniędzy na zakup PZU.
Mówiliśmy wielokrotnie, że nie wiadomo z jakich środków Eureko kupiło PZU - powiedział Dobrosz.
Dariusz Popieniuk, wiceszef gdańskiej prokuratury apelacyjnej prowadzącej postępowanie dot. PZU, powiedział w poniedziałek PAP, że badane są "wszystkie wątki, m.in. kwestie dotyczące pochodzenia środków, którymi zapłacono za akcje".
Nasi prokuratorzy byli w Portugalii w ubiegłym roku - dodał, ale nie chciał się wypowiadać na temat badania roli służb specjalnych.(eg)