Polska"Premierze, dlaczego nie było referendum w sprawie tarczy?"

"Premierze, dlaczego nie było referendum w sprawie tarczy?"

Mieszkańcy Słupska mieli okazję zadać premierowi Donaldowi Tuskowi i szefowi MON Bogdanowi Klichowi pytania na temat umieszczenia w Redzikowie elementów tarczy antyrakietowej. Pytano m.in. o to, czemu nie było referendum w sprawie tej lokalizacji.

"Premierze, dlaczego nie było referendum w sprawie tarczy?"
Źródło zdjęć: © PAP

29.08.2008 | aktual.: 29.08.2008 22:19

Na pytanie jednego z mieszkańców miasta "dlaczego lokalne referendum nie zdecydowało o lokalizacji tarczy?" premier Tusk odpowiedział: Polska jest jedynym krajem w Europie, która nie korzysta z energetyki jądrowej. Przez to jesteśmy uzależnieni od innych. Warunki na świecie zaczynają stawiać ci, którzy postawili na energetykę jądrową. Do rozpisania referendum w sprawie tarczy nie doszło dlatego, że znane jest nastawienie obywateli do takich rzeczy, nie znam takiego miasta, które by powiedziało: tak chcemy rakiety.

Wiem, że można podjąć wielogodzinną dyskusję o lokalizacji tarczy, ale nie jesteśmy specjalistami w tej sprawie. Ja polegam na opinii ekspertów, że Redzikowo jest najlepszym miejscem na budowę tarczy. Po instalacji tarczy - Redzikowo i Słupsk będą bezpieczniejsze. - dodał premier.

Tusk mówił, że chce, aby gwarancje dla Polski były nie tylko na papierze. Wyjaśnił, że chciał doprowadzić do tego, by reakcja Stanów Zjednoczonych i NATO nastąpiła przed ewentualnym atakiem na Polskę, a nie po. Zdaniem szefa rządu Polski nie stać na neutralność. Nie wykluczył, że kilka miejsc w naszym kraju będzie na celowniku państw wrogich. Jednak - jak zaznaczył - nie będzie drugiego miejsca chronionego w takim stopniu jak Redzikowo. Jak podkreślił, wstąpienie do NATO też zwiększyło zagrożenie dla Polski, a mimo tego było korzystne.

Jedyna rzecz jaką się kierowałem, to aby krok po kroku, to co jest na papierze - w 1939 roku też mieliśmy na papierze i Gruzja też miała na papierze - więc nie chcę abyśmy mieli tylko na papierze - ale aby doprowadzić krok po kroku do sytuacji, w której ewentualna reakcja NATO czy USA nie będzie po wszystkim - powiedział szef rządu.

Nie jest nam potrzebna pomoc amerykańska kiedy będziemy martwi. Martwi nie czekają na odsiecz i dlatego rachunek: zagrożenia-szanse, wzrost zagrożeń-wzrost bezpieczeństwa kazał nam to podpisać - dodał Tusk.

Na pytanie posłanki SLD Izabeli Jarugi-Nowackiej "co w umowie zwiększyło bezpieczeństwo Polski", premier odpowiedział: postawiliśmy warunek zaangażowania materialnego, rozwoju naszej armii, dostarczenia rakiet Patriot. Amerykanie zobowiązali się spełnić nasze żądania i tym samym przekonali nas do podpisania umowy ws. tarczy.

Zdaniem premiera, realne jest przejęcie przez rząd przebudowy drogi ze Słupska do Ustki i połączenie jej z droga krajową nr 6 Szczecin-Gdańsk. Jak dodał, o tej sprawie rozmawiał już z ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem, prosząc o informację w jaki sposób można przyspieszyć tę inwestycję.

Będę prosił mieszkańców - w końcu mojego regionu, mojego Pomorza - o zrozumienie, że w wielu miejscach w Polsce są, lub będą miejsca ważne ze względu na strategiczne bezpieczeństwo kraju - mówił Tusk.

Zdaniem szefa rządu, instalacja tarczy w Redzikowie oznacza szansę rozwoju dla tego regionu. Takie miejsca jak Redzikowo czy Słupsk być może będą budziły większe zainteresowanie w przypadku konfliktu, ale na pewno będą lepiej chronione niż jakikolwiek inne miejsca w Polsce - argumentował Tusk.

Bogdan Klich pytany o zagrożenie jakie niesie tarcza dla Redzikowa powiedział, że "bezpieczeństwo Polski jest bezpieczeństwem niepodzielnym". Tzn., jak dodał, nie można powiedzieć, że Redzikowo będzie słabiej zabezpieczone, a lepiej będzie zabezpieczony np. obszar Sudetów.

Tam wszędzie, gdzie są instalacje wojskowe, a są rozsiane po całej Polsce, każdy z tych punktów będzie potencjalnym punktem agresji, gdyby do niej doszło - zaznaczył minister.

I premier i Klich przepraszali, za odwołanie wcześniejszej wizyty w Słupsku, planowanej na 21 sierpnia. Premier powiedział, ze ministrowie, którzy mieli wówczas przyjechać do Słupska "usłyszeli od niego to, co mieli usłyszeć", ale ze względu na obecność pań nie powtórzy tego.

Klich tłumaczył, że jego przyjazd został odwołany, ze względu na tragiczne wydarzenia w Afganistanie - śmierć trzech polskich żołnierzy. Jak dodał, jego obowiązkiem było pojechać do jednostki saperów w Kazuniu skąd pochodzili zabici żołnierze.

Zarówno premier jak i minister ON zapewniali mieszkańców Słupska, że nie ma możliwości umieszczenia broni jądrowej w bazie w Redzikowie. Kilka pytań dotyczyło tego problemu.

Premier nie zgodził się z sugestiami, że umieszczenie w Redzikowie elementów tarczy antyrakietowej może mieć negatywny wpływ na turystykę w tym regionie. Mnie by do głowy nie przyszło nie pojechać, bo tam jest instalacja. Raczej więcej ludzi przyjedzie - ocenił szef rządu.

Premier Donald Tusk w towarzystwie ministra obrony narodowej Bogdana Klicha zwiedzali wcześniej dawne wojskowe lotnisko w Redzikowie k. Słupska, gdzie mają stanąć elementy amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej.

Na spotkanie z premierem mieszkańcy Słupska i Redzikowa czekali bardzo długo. W ubiegłym tygodniu, gdy w Warszawie świętowano podpisanie umowy ze Stanami Zjednoczonymi o instalacji elementów tarczy antyrakietowej, w Redzikowie panował smutek. Mieszkańcy osiedla wojskowego, położonego najbliżej bazy pytali, dlaczego wszystko dzieje się za ich plecami.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)