Premier: zmienić prawo tak, by nie można było tygodniami stać przed kancelarią
Premier Jarosław Kaczyński powiedział, że potrzebne są zmiany w prawie - takie, by demonstracje nie mogły utrudniać pracy urzędów państwowych. Zaprzeczył jednocześnie informacjom, jakoby kancelaria premiera ubezpieczyła się od strajków.
26.07.2007 | aktual.: 26.07.2007 21:25
Jarosław Kaczyński nawiązał do czerwcowo-lipcowych protestów pielęgniarek, które przez prawie miesiąc zajmowały teren przed Kancelarią Premiera w tzw. "białym miasteczku".
My byśmy chcieli, aby były podstawy prawne do tego, by nie można było tygodniami stać pod Kancelarią Premiera - podkreślił szef rządu. Dodał, że chodzi o zmianę prawną, która zabezpieczałaby urzędy i instytucje państwowe przed demonstracjami utrudniającymi, czy uniemożliwiającymi ich pracę.
Jak podkreślił Jarosław Kaczyński, jego kancelaria jest sercem władz administracyjnych. W znacznej części Kancelarii się po prostu nie dawało normalnie pracować, a to jest rzecz, która nie powinna być dopuszczalna w świetle prawa, bo można protestować - to jest prawo demokratyczne, ale nie można paraliżować działań władzy, bo to szkodzi wszystkim obywatelom - powiedział premier.
Jak zaznaczył, demonstracje nie zawsze są słuszne.
Premier skrytykował przy tym prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz (PO) za brak reakcji w czasie protestów pielęgniarek pod jego kancelarią.
Tu mieliśmy do czynienia z jakimś niebywałym pokazem nieodpowiedzialności pani Gronkiewicz-Waltz, która zezwalała na tego rodzaju praktyki - ocenił premier, dodając, że "osoby o takim poziomie nieodpowiedzialności" nie powinny pełnić funkcji publicznych. Można być w opozycji, ale jednak pewien poziom odpowiedzialności jest konieczny - zaznaczył.
Jarosław Kaczyński pytany doniesienia mediów, jakoby Kancelaria Premiera ubezpieczyła się od skutków demonstracji, powiedział, że nie wie nic na ten temat. Jeżeli by się ubezpieczyła, to za moją wolą i wiedzą - zastrzegł. Jak dodał, nie bardzo wie, na czym takie ubezpieczenie miałoby polegać.
Czwartkowa "Rzeczpospolita" napisała, że Kancelaria Premiera wykupiła pod koniec czerwca polisę od strajków. Przetarg na ubezpieczenia miał wygrać PZU SA. Według "Rz", za polisę Kancelaria zapłaciła 7572 zł.
Według rzecznika rządu Jana Dziedziczaka, twierdzenie, że "KPRM błyskawicznie ubezpieczyła majątek, w czasie gdy Kancelarię zaczęły okupować pielęgniarki" jest nadużyciem.
Dziedziczak podkreślił, że polisa ubezpieczeniowa "co najmniej od 2004 r. obejmuje również ubezpieczenie mienia od strajku i innych zdarzeń losowych".
Rzecznik odnosząc się do publikacji "Rz" podkreślił także, że w Kancelarii już w maju 2007 roku rozpoczęto przygotowania do przetargu na ubezpieczenie KPRM, 6. czerwca nastąpiło ogłoszenie o przetargu, a termin składania ofert upłynął 18. czerwca. W przetargu brało udział - informuje rzecznik - 5 ubezpieczycieli; a wygrało go PZU S.A. Dziedziczak podkreślił, że "jedynym kryterium wyboru była najniższa cena".