Premier zarezerwował samolot... 23 minuty wcześniej
Spór o lot na szczyt w Brukseli wszedł w nową fazę. Najpierw Kancelaria Prezydenta opublikowała listy, z których wynika, że Lech Kaczyński już niemal dwa tygodnie przed szczytem chciał zarezerwować rządowy samolot. "Dziennik" dotarł jednak do korespondencji kancelarii premiera. Z porównania dokumentów wynika, że potrzebę wylotu Donalda Tuska zgłoszono jeszcze wcześniej. A dokładniej, wcześniej o... 23 minuty!
Nie wiadomo, skąd ten zbieg okoliczności. Dlaczego obie kancelarie tego samego dnia - 3 października - i mniej więcej o tej samej porze przypomniały sobie o samolocie, który będzie potrzebny za niemal dwa tygodnie?
Z porównania dokumentów, do których dotarł "Dziennik", wynika jednak jasno, że szybszy był premier. O 9:54 z departamentu spraw zagranicznych kancelarii premiera do jej szefa przychodzi faks z prośbą o zarezerwowanie samolotu do Brukseli na 15 i 16 października.
Mijają dokładnie 23 minuty. Wtedy faks w kancelarii premiera dzwoni drugi raz. Tym razem przychodzi list z Pałacu Prezydenckiego w tej samej sprawie.
Pierwszy korespondencję ujawnił pałac prezydencki. Fakt, że już 3 października rezerwowano samolot dla prezydenta miał dowodzić, że w tym sporze rację miał prezydent. Bo jeszcze w sobotę wicepremier Schetyna przekonywał, że żadnej korespondencji nie było.