Premier wzywa do zaprzestania protestów
Manifestacja pracowników służby zdrowia jest
częścią akcji, która nie może przynieść dobrych skutków. Rząd nie
może podjąć innych decyzji niż te, które zostały już podjęte -
powiedział dziennikarzom premier Jarosław Kaczyński.
Wezwał lekarzy i pielęgniarki, by tego rodzaju przedsięwzięć
zaprzestali.
19.06.2007 | aktual.: 19.06.2007 16:09
We wtorek w Warszawie odbyła się manifestacja pielęgniarek, lekarzy i techników medycznych. Według policji, brało w niej udział ok. 4,5 - 5 tys. osób; według organizatorów - ponad 20 tys.
Protestujący domagali się przedłużenia obowiązywania ustawy z dnia 22 lipca 2006 r. (o 30-proc. podwyżkach), podwyżki płac wszystkich pracowników medycznych, począwszy od IV kwartału 2007 r., zwiększenia nakładów na system ochrony zdrowia w ciągu dwóch lat do 6% PKB.
J. Kaczyński pytany, czy rząd może spełnić żądania pracowników medycznych, powiedział po raz kolejny, że nie można stracić szansy na rozwój Polski i dlatego trzeba wydawać publiczne pieniądze w sposób zaplanowany i ostrożny.
Była duża podwyżka w służbie zdrowia. Jest plan reformy. Za chwilę będzie przedstawiony tzw. koszyk gwarantowanych świadczeń zdrowotnych, później będą ostateczne decyzje w sprawie sieci szpitali. W przyszłym roku będzie o ok. 15 proc. więcej pieniędzy w Narodowym Funduszu Zdrowia. Kolejne lata też będą przynosiły wzrost. Będą więc możliwości wzrostu zarobków i to bardzo znacznego. Ale w sytuacji, kiedy te pieniądze idą przede wszystkim na procedury medyczne, czyli są także dla pacjentów - powiedział premier.
Zaznaczył, że jest to jedyna racjonalne droga. Natomiast to, co jest nam proponowane (chodzi m.in. o żądania lekarzy 1 mld zł na podwyżki jeszcze w tym roku), to jest wydawanie coraz więcej pieniędzy bez żadnego postępu z punktu widzenia pacjentów i my się na to zgodzić nie możemy - powiedział J. Kaczyński.
Premier wyjaśnił, że nie widzi potrzeby organizowania "okrągłego stołu" w sprawie służby zdrowia (co proponuje klub SLD). Nikt nie jest w stanie niczego wymyślić. Idea, którą niektórzy głoszą, że należy wszystko sprywatyzować i zamienić w spółki, ma jeden zasadniczy mankament - po pierwsze jest sprzeczna z konstytucją, a po drugie - jest nierealna ekonomicznie - podkreślił szef rządu.
Wyjaśnił, że zdecydowana większość interwencji lekarskich dotyczy osób starszych albo kobiet w ciąży i pierwszego okresu życia dziecka, czyli osób o niewielkich zasobach finansowych. Przekonanie, że się z tych zasobów w jakiś sposób bardzo wzbogaci służbę zdrowia, jest całkowicie pozbawione podstaw ekonomicznych, już nie mówiąc o wymiarze społecznym czy moralnym - powiedział premier.
Jego zdaniem, pobieranie z kieszeni pacjentów nawet niewielkich kwot nie zmieni sytuacji w służbie zdrowia, a jednocześnie dla pewnych osób, zwłaszcza starszych, będzie to bariera w dostępie do lekarza.
Premier odniósł się także do wypowiedzi szefa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztofa Bukiela, który powiedział, (także podczas manifestacji), że "kilkadziesiąt tysięcy Polaków zginie, bo nie ma pieniędzy na ochronę zdrowia". Każde normalne państwo ma obowiązki odnoszące się do ochrony życia obywateli i musi zastosować wszystkie środki, żeby je chronić. I to jest oczywiste, że my te środki, gdyby doszło do zagrożenia, zastosujemy - powiedział.