Premier: współpraca Samoobrony z Oleksym nie umocniłaby koalicji
Premier Jarosław Kaczyński uważa, że zapowiedzi niektórych polityków Samoobrony, sugerujące możliwość współpracy tej partii z byłym premierem i byłym liderem SLD Józefem Oleksym, nie są działaniami zmierzającymi do umocnienia koalicji.
Szef rządu powiedział dziennikarzom w poniedziałek, że przy najbliższej okazji zapyta wicepremiera i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera o to, czy uważa on tego rodzaju wzmocnienie swojej partii za konieczne.
Lepper już wypowiedział się na ten temat. Stwierdził, że "na tę chwilę" przyjęcie Oleksego do Samoobrony nie wchodzi w grę.
Wcześniej wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk powiedział dziennikarzom, że widzi możliwość współpracy Oleksego z jego partią. Maksymiuk stwierdził, że Oleksy mógłby zostać doradcą bądź ekspertem Samoobrony.
Mam nadzieję, że to są takie słowa, które pan Maksymiuk rzucił po prostu, pełen nadziei na intelektualne wzmocnienie swojej partii - stwierdził premier. Dodał jednocześnie, że w jego ocenie, Oleksy to człowiek bardzo inteligentny.
Nigdy nie miałem wątpliwości że ten sojusz, który musieliśmy zawrzeć (...) jest sojuszem dość egzotycznym. Nigdy tego nie ukrywałem i nigdy nie mówiłem, że tego nie dostrzegam - mówił J. Kaczyński o koalicji PiS z Samoobroną.
Premier zaznaczył, że sojusz z Samoobroną wyniknął z "pewnej politycznej konieczności i dał dobre efekty, bo Polska się zmienia". Podkreślił, że Polska "oczyszczana jest z różnego rodzaju kłopotów", a jednocześnie buduje się w niej nowe instytucje i politykę gospodarczą.
Czyni się to wszystko, co jest potrzebne, by było oczywiste, że Polską rządzą ludzie, którzy naszego kraju nie mają w tym miejscu, o którym mówił pan Oleksy - dodał.
Premier odniósł się również do stwierdzenia Aleksandra Kwaśniewskiego, który w poniedziałek rano w telewizji TVN24 powiedział, że "czuje się podsłuchiwany przez IV RP".
Współczuję mu, bo takie poczucie, że jest się ciągle inwigilowanym, to jest poczucie związane często z nie najlepszym stanem ogólnym. Ale rozumiem, że pan prezydent może być w takim stanie w tej chwili - mówił J. Kaczyński.
Szef rządu dodał, że jeśli chodzi o inwigilację w Polsce, to miała ona miejsce kilkanaście lat temu. Wtedy ci, którzy o tym mówili, byli od czci i wiary odsądzani i przedstawiani jako ludzie niespełna rozumu. Później się okazało, że to wszystko prawda - powiedział.