Premier widzi różnicę między "S" i Samoobroną
Policja zawsze będzie reagować. Jeżeli policja nie będzie reagować to zwierzchnicy policji będą ponosić konsekwencje - powiedział premier Leszek Miller odnosząc się do doniesień o tym, że podczas piątkowej blokady torów kolejowych w Muszynie policja ograniczyła się do spisania uczestników.
W piątek około 7 rano działacze z Solidarności Rolinków Indywidualnych z Marianem Zagórnym na czele zablokowali na dworcu PKP w Muszynie jeden z torów. Chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko importowaniu zboża do Polski. Zablokowanie jednego bocznego toru nie spowodowało zakłóceń w ruchu pociągów. Po pewnym czasie protestujący odjechali.
Premier Miller komentując ostatnie zdarzenia, takie jak blokada torów w Muszynie czy wdarcie się członków Samoobrony do Ministerstwa Rolnictwa, powiedział że ci którzy dzisiaj podejmują tego rodzaju działania mają dobre wzory. Kilka lat temu Marian Krzaklewski i pan Kępski na czele bojówek Solidarności szturmowali ten budynek, a gmach przy ulicy Rozbrat próbowali nawet podpalić - mówił premier.
Zapytany o to, czy jego zdaniem w świetle ostatnich wydarzeń Samoobrona jest zagrożeniem dla demokracji, Miller odpowiedział, że działacze Samoobrony nie próbowali jeszcze rzucać butelkami z benzyną w gmachy użyteczności publicznej, a działacze Solidarności już to robili, więc widzi pewną różnicę.
Zdaniem premiera, 17% poparcia dla Samoobrony świadczy o tym, że działania związku zyskują aprobatę jakiejś części opinii publicznej. Miller dodał, że wzrost lub spadek tego poparcia będzie zależał od tego jak szybko będą się poprawiać warunki pracy i życia. Jeżeli gospodarka zacznie wydobywać się z kryzysu, to szanse na populizm i awanturnictwo są mniejsze - powiedział.
Jego zdaniem rząd robi wszystko, żeby gospodarkę rozruszać. Premier dodał, że nie wszystko zależy od rządu, ale również od Rady Polityki Pieniężnej i Narodowego Banku Polskiego. (mp)