Premier ugasi "alarm przedszkolny"? Trwają rozmowy
Razem z samorządami będziemy szukali pozytywnego rozwiązania dla rodziców w sprawie opłat za przedszkola - powiedział premier Donald Tusk. Zadeklarował też szukanie sposobu na współfinansowanie niektórych świadczeń edukacyjnych z budżetu państwa. Tusk rozmawiał na temat sytuacji w przedszkolach m.in. z minister edukacji Katarzyną Hall, prezesem Rządowego Centrum Legislacji Maciejem Berkiem oraz samorządowcami.
Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd będzie otwarty na bardzo poważną dyskusję na temat udziału państwa we współfinansowaniu pobytu w przedszkolach przynajmniej najstarszych roczników przedszkolaków.
Mówiąc o tym, że rząd rozważy współfinansowanie pobytu w przedszkolu przynajmniej części dzieci podkreślił, że "sprawa jest oczywiście bardzo kosztowna i będzie wymagała odpowiedzialnego podejścia". - Nie pozwolę sobie na rzucenie hasła, że zapłacimy za wszystko, a potem się okaże, że są to miliardy złotych, których nie ma - podkreślił.
Tusk odniósł się też do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział projekt noweli ustawy o systemie oświaty przewidujący zapewnienie bezpłatnego pobytu dziecka w przedszkolu w czasie nie krótszym niż 10 godzin dziennie.
- To jest lekko licząc, od zaraz, blisko 2 mld zł więcej wydatków - oszacował koszty przyjęcia takiego rozwiązania premier. Jak zaznaczył, zmiana, jaką proponuje prezes Kaczyński "zrzuciłaby na samorząd konieczność wydania w skali kraju tych pieniędzy, chyba że założylibyśmy, że znajdziemy te pieniądze w budżecie państwa".
Premier wykluczył jednak możliwość finansowania tych kosztów w całości z budżetu państwa. - W dzisiejszych realiach nie mamy tych miliardów do natychmiastowego wydania - powiedział.
Tusk poinformował, też że zobowiąże wojewodów, by ocenili każdą z samorządowych uchwał ws. kosztów pobytu w przedszkolach w czasie przekraczającym pięciogodzinny wymiar i sprawdzili, czy "nie ma w nich żadnej treści, która byłaby nadużyciem".
Donald Tusk powiedział, że żaden zapis ustawy o systemie oświaty nie nakazuje samorządom zwiększania opłat za przedszkole. Szef rządu skrytykował samorządy, które próbują w ten sposób reperować swoje budżety.
- Żaden zapis tej ustawy nie nakazuje samorządom podejmowania uchwał, których skutkiem jest zwiększenie opłaty za przedszkole - mówił premier po spotkaniu w związku z sytuacją dotyczącą przedszkoli.
Tusk mówił, że podczas czwartkowego spotkania analizowano "każdą literę tej ustawy" i nie znaleziono w niej nic, co by miało pchać samorządy do decyzji, które komplikują życie przedszkolakom, im rodzicom i dyrektorom przedszkoli.
Premier powiedział, że wydaje się, iż ustawa, która miała ułatwić życie rodzicom, w wielu przypadkach stała się pretekstem, aby przy zmianie reguł płatności za przedszkole de facto podwyższyć te opłaty.
Tusk przyznał, że niektóre samorządy uznały, iż wejście w życie ustawy i wprowadzenie nowych płatności za przedszkola to stosowny moment na "na podreperowane budżetu danego samorządu". - Uważam, że przedszkolaki i przedszkola to nie jest dobry sposób na reperowanie budżetu samorządów - zaznaczył.
Tusk mówił, że obecnie sprawdzane są uchwały samorządów w tej sprawie w całej Polsce. Jak zaznaczył, sytuacja jest dosyć różnorodna i na przykład w Gdańsku oraz Łodzi dzięki ustawie samorząd podjął uchwały, na mocy, których większość rodziców będzie płaciła za przedszkole mniej. - Ale kiedy spojrzymy na przykład na Warszawę to widać wyraźnie, że kluczowa grupa rodziców będzie płaciła wyraźnie więcej za przedszkole - dodał.
Zdaniem premiera rozpisanie opłaty za przedszkole na godziny, zamiast opłaty ryczałtowej, "powoduje, że rodzice mają prawo do niepłacenia za dziecko wtedy, gdy ono jest chore i nie przebywa w przedszkolu".
- Istnieją grupy rodziców, którzy będą posyłać swoje dzieci do przedszkola na 5, 6, 7 godzin. Oni podwyżki nie powinni odczuć - przekonywał Tusk. - Ale prawdą jest, że kluczowa grupa to jest ta, która posyła dzieci przed ósmą rano i potrzebuje więcej niż osiem godzin, bo typowy czas pracy to jest osiem godzin. I tutaj, wraz z samorządami, będziemy szukali pozytywnego rozwiązania dla rodziców - powiedział premier.
Według niego, deklaracja dotyczącą szukania sposobu na współfinansowanie niektórych świadczeń edukacyjnych i opiekuńczych z budżetu państwa, "powinna wpłynąć na samorządy w celu ewentualnej rewizji ich uchwał" w sprawie odpłatności za przedszkola.
- Mam nadzieję, że wszystkie samorządy zrozumieją, że to nie jest interes tej czy innej grupy politycznej, tej czy innej instytucji, ale chodzi o poważny interes społeczny - dodał szef rządu.
- Gdyby po naszym analizach okazało się, że potrzebna jest zmiana ustawowa i byłby dobry pomysł, wspólnie przez wszystkich wspierany, postaralibyśmy się to zrobić jeszcze przed wyborami, choć wydaje mi się to mało prawdopodobne, ze względu na potrzebny cykl konsultacji - dodał Tusk.
SLD złożył w środę do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o sprawdzenie zgodności z konstytucją przepisów, które pozwalają samorządom pobierać dodatkowe opłaty za przedszkola publiczne.
W nowelizacji ustawy o systemie oświaty, uchwalonej przez sejm w 2010 r., zapisano, że przedszkolem publicznym jest placówka, która zapewnia bezpłatne nauczanie, wychowanie i opiekę w czasie ustalonym przez gminę, ale nie krótszym niż pięć godzin dziennie. Wprowadzono też do ustawy zapis, że wysokość opłat za świadczenia udzielane przez przedszkola publiczne w czasie przekraczającym wymiar co najmniej pięciu godzin oraz za korzystanie z wyżywienia w przedszkolach publicznych będą ustalały rady gmin w swoich uchwałach. Za przyjęciem tej nowelizacji głosowały wówczas wszystkie partie polityczne, w tym SLD.
Minister edukacji Katarzyna Hall, odnosząc się do wniosku SLD, przypomniała, że wojewodowie mogą uchylać uchwały samorządów dotyczące opłat za przedszkola, jeśli zostały one podjęte z naruszeniem prawa. Zapewniła, że MEN przygląda się sprawie uchwał gmin.
W czwartek PiS zapowiedziało zgłoszenie projektu noweli ustawy o systemie oświaty, który przewiduje zapewnienie bezpłatnego pobytu dziecka w przedszkolu w czasie nie krótszym niż 10 godzin dziennie. Obecnie pobyt jest bezpłatny przez 5 godzin. PiS uważa, że uchwalenie noweli jest możliwe w tej kadencji.
Wciąż nie ma porozumienia między władzami Biskupca a nauczycielami i rodzicami dzieci, którzy od piątku prowadzą strajk okupacyjny w publicznym przedszkolu nr 5. W czwartek rodzicom nie udało się spotkać z burmistrzem miasta, choć przyszli do siedziby władz.
Protestujący domagają się obniżenia ustalonej na 3,95 zł opłaty za każdą tzw. ponadprogramową godzinę pobytu dziecka w przedszkolu. Ich zdaniem, jest to jedna z najwyższych stawek w Polsce. Rodzice przedszkolaków muszą płacić nawet dwukrotnie więcej niż w minionych latach. "Piątka" jest jedynym publicznym przedszkolem w Biskupcu.
Strajkujący żądają też od władz miasta odstąpienia od umowy o wydzierżawieniu niepublicznemu przedszkolu dwóch pomieszczeń w budynku "piątki". Chcą również odwołania ze stanowiska nowej dyrektorki przedszkola i powierzenia tej funkcji komuś z dotychczasowej kadry pedagogicznej.
W proteście uczestniczy ok. stu osób, które w kilkunastoosobowych grupach prowadzą na zmianę strajk okupacyjny. Przedszkole funkcjonuje normalnie, bo strajkujący opuszczają budynek na czas pobytu w nim dzieci. W piątek manifestację poparcia dla strajkujących organizuje ZNP.