Premier ugasi "alarm przedszkolny"? Trwają rozmowy
Razem z samorządami będziemy szukali pozytywnego rozwiązania dla rodziców w sprawie opłat za przedszkola - powiedział premier Donald Tusk. Zadeklarował też szukanie sposobu na współfinansowanie niektórych świadczeń edukacyjnych z budżetu państwa. Tusk rozmawiał na temat sytuacji w przedszkolach m.in. z minister edukacji Katarzyną Hall, prezesem Rządowego Centrum Legislacji Maciejem Berkiem oraz samorządowcami.
08.09.2011 | aktual.: 08.09.2011 17:35
Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd będzie otwarty na bardzo poważną dyskusję na temat udziału państwa we współfinansowaniu pobytu w przedszkolach przynajmniej najstarszych roczników przedszkolaków.
Mówiąc o tym, że rząd rozważy współfinansowanie pobytu w przedszkolu przynajmniej części dzieci podkreślił, że "sprawa jest oczywiście bardzo kosztowna i będzie wymagała odpowiedzialnego podejścia". - Nie pozwolę sobie na rzucenie hasła, że zapłacimy za wszystko, a potem się okaże, że są to miliardy złotych, których nie ma - podkreślił.
Tusk odniósł się też do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział projekt noweli ustawy o systemie oświaty przewidujący zapewnienie bezpłatnego pobytu dziecka w przedszkolu w czasie nie krótszym niż 10 godzin dziennie.
- To jest lekko licząc, od zaraz, blisko 2 mld zł więcej wydatków - oszacował koszty przyjęcia takiego rozwiązania premier. Jak zaznaczył, zmiana, jaką proponuje prezes Kaczyński "zrzuciłaby na samorząd konieczność wydania w skali kraju tych pieniędzy, chyba że założylibyśmy, że znajdziemy te pieniądze w budżecie państwa".
Premier wykluczył jednak możliwość finansowania tych kosztów w całości z budżetu państwa. - W dzisiejszych realiach nie mamy tych miliardów do natychmiastowego wydania - powiedział.
Tusk poinformował, też że zobowiąże wojewodów, by ocenili każdą z samorządowych uchwał ws. kosztów pobytu w przedszkolach w czasie przekraczającym pięciogodzinny wymiar i sprawdzili, czy "nie ma w nich żadnej treści, która byłaby nadużyciem".
Donald Tusk powiedział, że żaden zapis ustawy o systemie oświaty nie nakazuje samorządom zwiększania opłat za przedszkole. Szef rządu skrytykował samorządy, które próbują w ten sposób reperować swoje budżety.
- Żaden zapis tej ustawy nie nakazuje samorządom podejmowania uchwał, których skutkiem jest zwiększenie opłaty za przedszkole - mówił premier po spotkaniu w związku z sytuacją dotyczącą przedszkoli.
Tusk mówił, że podczas czwartkowego spotkania analizowano "każdą literę tej ustawy" i nie znaleziono w niej nic, co by miało pchać samorządy do decyzji, które komplikują życie przedszkolakom, im rodzicom i dyrektorom przedszkoli.
Premier powiedział, że wydaje się, iż ustawa, która miała ułatwić życie rodzicom, w wielu przypadkach stała się pretekstem, aby przy zmianie reguł płatności za przedszkole de facto podwyższyć te opłaty.
Tusk przyznał, że niektóre samorządy uznały, iż wejście w życie ustawy i wprowadzenie nowych płatności za przedszkola to stosowny moment na "na podreperowane budżetu danego samorządu". - Uważam, że przedszkolaki i przedszkola to nie jest dobry sposób na reperowanie budżetu samorządów - zaznaczył.
Tusk mówił, że obecnie sprawdzane są uchwały samorządów w tej sprawie w całej Polsce. Jak zaznaczył, sytuacja jest dosyć różnorodna i na przykład w Gdańsku oraz Łodzi dzięki ustawie samorząd podjął uchwały, na mocy, których większość rodziców będzie płaciła za przedszkole mniej. - Ale kiedy spojrzymy na przykład na Warszawę to widać wyraźnie, że kluczowa grupa rodziców będzie płaciła wyraźnie więcej za przedszkole - dodał.
Zdaniem premiera rozpisanie opłaty za przedszkole na godziny, zamiast opłaty ryczałtowej, "powoduje, że rodzice mają prawo do niepłacenia za dziecko wtedy, gdy ono jest chore i nie przebywa w przedszkolu".
- Istnieją grupy rodziców, którzy będą posyłać swoje dzieci do przedszkola na 5, 6, 7 godzin. Oni podwyżki nie powinni odczuć - przekonywał Tusk. - Ale prawdą jest, że kluczowa grupa to jest ta, która posyła dzieci przed ósmą rano i potrzebuje więcej niż osiem godzin, bo typowy czas pracy to jest osiem godzin. I tutaj, wraz z samorządami, będziemy szukali pozytywnego rozwiązania dla rodziców - powiedział premier.
Według niego, deklaracja dotyczącą szukania sposobu na współfinansowanie niektórych świadczeń edukacyjnych i opiekuńczych z budżetu państwa, "powinna wpłynąć na samorządy w celu ewentualnej rewizji ich uchwał" w sprawie odpłatności za przedszkola.
- Mam nadzieję, że wszystkie samorządy zrozumieją, że to nie jest interes tej czy innej grupy politycznej, tej czy innej instytucji, ale chodzi o poważny interes społeczny - dodał szef rządu.
- Gdyby po naszym analizach okazało się, że potrzebna jest zmiana ustawowa i byłby dobry pomysł, wspólnie przez wszystkich wspierany, postaralibyśmy się to zrobić jeszcze przed wyborami, choć wydaje mi się to mało prawdopodobne, ze względu na potrzebny cykl konsultacji - dodał Tusk.
SLD złożył w środę do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o sprawdzenie zgodności z konstytucją przepisów, które pozwalają samorządom pobierać dodatkowe opłaty za przedszkola publiczne.
W nowelizacji ustawy o systemie oświaty, uchwalonej przez sejm w 2010 r., zapisano, że przedszkolem publicznym jest placówka, która zapewnia bezpłatne nauczanie, wychowanie i opiekę w czasie ustalonym przez gminę, ale nie krótszym niż pięć godzin dziennie. Wprowadzono też do ustawy zapis, że wysokość opłat za świadczenia udzielane przez przedszkola publiczne w czasie przekraczającym wymiar co najmniej pięciu godzin oraz za korzystanie z wyżywienia w przedszkolach publicznych będą ustalały rady gmin w swoich uchwałach. Za przyjęciem tej nowelizacji głosowały wówczas wszystkie partie polityczne, w tym SLD.
Minister edukacji Katarzyna Hall, odnosząc się do wniosku SLD, przypomniała, że wojewodowie mogą uchylać uchwały samorządów dotyczące opłat za przedszkola, jeśli zostały one podjęte z naruszeniem prawa. Zapewniła, że MEN przygląda się sprawie uchwał gmin.
W czwartek PiS zapowiedziało zgłoszenie projektu noweli ustawy o systemie oświaty, który przewiduje zapewnienie bezpłatnego pobytu dziecka w przedszkolu w czasie nie krótszym niż 10 godzin dziennie. Obecnie pobyt jest bezpłatny przez 5 godzin. PiS uważa, że uchwalenie noweli jest możliwe w tej kadencji.
Wciąż nie ma porozumienia między władzami Biskupca a nauczycielami i rodzicami dzieci, którzy od piątku prowadzą strajk okupacyjny w publicznym przedszkolu nr 5. W czwartek rodzicom nie udało się spotkać z burmistrzem miasta, choć przyszli do siedziby władz.
Protestujący domagają się obniżenia ustalonej na 3,95 zł opłaty za każdą tzw. ponadprogramową godzinę pobytu dziecka w przedszkolu. Ich zdaniem, jest to jedna z najwyższych stawek w Polsce. Rodzice przedszkolaków muszą płacić nawet dwukrotnie więcej niż w minionych latach. "Piątka" jest jedynym publicznym przedszkolem w Biskupcu.
Strajkujący żądają też od władz miasta odstąpienia od umowy o wydzierżawieniu niepublicznemu przedszkolu dwóch pomieszczeń w budynku "piątki". Chcą również odwołania ze stanowiska nowej dyrektorki przedszkola i powierzenia tej funkcji komuś z dotychczasowej kadry pedagogicznej.
W proteście uczestniczy ok. stu osób, które w kilkunastoosobowych grupach prowadzą na zmianę strajk okupacyjny. Przedszkole funkcjonuje normalnie, bo strajkujący opuszczają budynek na czas pobytu w nim dzieci. W piątek manifestację poparcia dla strajkujących organizuje ZNP.