Premier Tajlandii oskarżony o naruszenie konstytucji
Sąd Konstytucyjny Tajlandii
prawdopodobnie już we wtorek rozpatrzy sprawę premiera Samaka
Sundaraveja, oskarżonego przez opozycję o naruszenie zasad
konstytucji poprzez uczestniczenie w programach komercyjnej
telewizji.
Jeśli sąd potwierdzi zarzuty, Samak nie będzie miał innego wyjścia jak tylko ustąpić z urzędu, czego od 26 sierpnia domagają się tysiące opozycjonistów, okupujących teren przed kancelarią premiera w Bangkoku.
Oskarżenia, wysunięte przeciwko szefowi rządu tajlandzkiego z pozoru wyglądają banalnie - chodzi o udział Samaka w serii popularnych programów kulinarnych komercyjnej stacji, prezentujących narodową kuchnię. Obecny premier występował w nich na siedem miesięcy przed objęciem urzędu - kilkakrotnie pojawił się jednak także już jako premier. Zdaniem opozycji, doszło do konfliktu interesów i złamania podstawowych zasad konstytucji, zakazującej urzędnikom państwowym takiej współpracy z prywatnymi przedsiębiorstwami.
Premier broni się, iż nie był etatowym pracownikiem prywatnej stacji i dostawał jedynie honoraria za pojawianie się w poszczególnych programach. W sumie miał zarobić nieco ponad dwa tysiące dolarów.
Ostatnie dni nie przyniosły zmiany sytuacji w Bangkoku - kilka tysięcy opozycjonistów nadal blokuje biura premiera, domagając się jego ustąpienia. Samak Sundaravej wyklucza takie rozwiązanie, argumentując iż objął urząd w wyniku demokratycznych wyborów. Zastrzega również, iż nie istnieje groźba wojskowego zamachu stanu.
Opozycja zarzuca premierowi, iż jest marionetką obalonego w 2006 roku ówczesnego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry. Twierdzi też, że gabinet Samaka Sundaraveja chce przekształcić Królestwo Tajlandii w republikę, czemu rząd zdecydowanie zaprzecza.