ŚwiatPremier Rumunii na czele po pierwszej turze wyborów prezydenckich

Premier Rumunii na czele po pierwszej turze wyborów prezydenckich

02.11.2014 20:20, aktualizacja: 03.11.2014 02:00

Premier Rumunii Victor Ponta z Partii Socjaldemokratycznej prowadzi po pierwszej turze niedzielnych wyborów prezydenckich - wynika z sondaży exit polls. W dogrywce 16 listopada zmierzy się ze swoim głównym rywalem Klausem Iohannisem.

Według sondaży powyborczych agencji Sociopol oraz CSCI Ponta uzyskał 40-41,5 proc. głosów, centroprawicowy kandydat Klaus Iohannis popierany przez Sojusz Chrześcijańsko-Liberalny, w skład którego wchodzą Partie Demokratyczno-Liberalna i Narodowo-Liberalna, uzyskał 31-31,2 proc.

Frekwencja była niższa w porównaniu z 2009 r. i godzinę przed zakończeniem głosowania wyniosła 48,2 proc. Według rumuńskich mediów wielu Rumunów za granicą nie mogło oddać głosu, przed lokalami w wielu miastach zachodniej Europy ustawiły się ogromne kolejki.

Zwycięstwo Ponty było przewidywane przez analityków. 42-letni prawnik stoi na czele rządu, tworzonego przez jego własną Partię Socjaldemokratyczną i jej koalicyjnych partnerów - Partię Konserwatywną i Narodowy Związek na rzecz Postępu Rumunii, od maja 2012 r. Wiele decyzji jego gabinetu, m.in. obniżenie niektórych podatków i wprowadzenie ulg dla biznesu, zapewniło mu poparcie, co zaowocowało niedzielnymi wynikami.

Po prawdopodobnym zwycięstwie Ponty w drugiej turze cała władza przejdzie w ręce centrolewicy. Jego koalicja ma większość w parlamencie i Ponta będzie mógł wyznaczyć następnego premiera i umocnić swoją władzę. W rumuńskich mediach pojawiły się spekulacje, że premierem może być były szef wywiadu zewnętrznego Teodor Melescanu, który również był pretendentem do prezydentury; startował jako kandydat niezależny.

W pierwszych komentarzach rumuńskie media przypominają prezydenckie wybory w 2004 r., kiedy kandydat socjalistów Adrian Nastase prowadził w pierwszej turze, lecz w drugiej został pokonany przez centroprawicowego polityka Traiana Basescu. Jednak różnica między kandydatami wynosiła wówczas około 3 proc.

Zmiana wskazań na rzecz Iohannisa obecnie jest mniej prawdopodobna; socjologowie argumentują, że choć przyciąga on głosy młodych i lepiej wykształconych mieszkańców dużych miast, to większość wyborców w kraju, w którym 80 procent ludności jest wyznania prawosławnego, nie jest gotowa głosować na Niemca-protestanta.

Ważnym czynnikiem, który może odbić się na wynikach Ponty w drugiej turze, jest zapowiedziana na 14 listopada publikacja danych instytutu statystycznego za trzeci kwartał tego roku. W pierwszym kwartale odnotowano spadek PKB o 0,2 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2013 r., w drugim - o 0,9 proc. Spadek w trzecim kwartale oznaczałby, że kraj wpadł w recesję. Takie wyniki oznaczałyby fiasko polityki Ponty na czele rządu i byłyby na rękę Iohannisowi - pisze gazeta "Ziarul Financiar".

W pierwszej wypowiedzi po ogłoszeniu sondaży Klaus Iohannis ocenił swój rezultat jako bardzo dobry i podkreślił, że jest on kandydatem, który jest w stanie zagwarantować niezawisłość sądów i nadrzędność prawa. Nawiązał do kompetencji prezydenta, który mianuje szefów kluczowych instytucji w wymiarze sprawiedliwości i biurze antykorupcyjnym. Tymczasem Ponta często krytykował działalność rumuńskiego biura antykorupcyjnego i specjalnej prokuratury, zarzucając im upolitycznienie. W Rumunii nie brak przypuszczeń, że jako prezydent może on zwolnić obecnych szefów tych instytucji, tym bardziej że w afery korupcyjne zamieszani są nie tylko członkowie jego partii, lecz i jego teść.

Ponta podziękował tym, którzy głosowali na niego, za poparcie jego wizji Rumunii i zaprosił rywala do dyskusji o najważniejszych sprawach dla kraju. Ma to być dyskusja, a nie konfrontacja - podkreślił.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także