Premier Rosji: Jukosowi nie grozi nacjonalizacja
Rosyjski premier Michaił Kasjanow wykluczył ewentualną nacjonalizację koncernu naftowego Jukos, wokół którego od kilku miesięcy trwa konflikt przypieczętowany aresztowaniem szefa kompanii Michaiła Chodorkowskiego.
29.11.2003 | aktual.: 29.11.2003 15:51
"Nie ma takiej możliwości" - powiedział premier odpowiadając na pytanie dziennikarzy czy państwo może przejąć akcje kompanii - w całości znajdującej się w rękach prywatnych.
W piątek zaniepokojenie inwestorów wywołała decyzja Jukosu o zawieszeniu fuzji z innym koncernem naftowym Sibnieft. Kasjanow zapewnił, że odbyło się to bez jakiegokolwiek nacisku ze strony władz.
"W przeciwnym wypadku na pewno byłyby skargi ze strony akcjonariuszy. Tymczasem do mnie nikt się nie zgłaszał" - powiedział szef rosyjskiego rządu.
Także kierownictwo Sibnieftu oficjalnie poinformowało w sobotę, że wstrzymanie fuzji "związane jest wyłącznie ze sprawami biznesowymi". "Sytuacja polityczna nie wywarła żadnego wpływu na podjętą decyzję" - czytamy w oświadczeniu koncernu.
Tymczasem na stronie internetowej Jukosu pojawiła się informacja, że nadzwyczajne zgromadzenie akcjonariuszy koncernu postanowiło wypłacić 2 mld dolarów dywidend swoim akcjonariuszom, według stanu ich posiadania z 25 września, a więc sprzed aresztowania Chodorkowskiego.
Dywidendy mają być wypłacane do 28 lutego przyszłego roku, a ich głównym beneficjentem zostanie zapewne sam Chodorkowski.
Konflikt wokół Jukosu trwa od początku lipca. W jego trakcie aresztowano oprócz Chodorkowskiego także głównego bankiera koncernu Płatona Lebiediewa. Wśród oskarżonych o przestępstwa podatkowe jest także jeden z akcjonariuszy Wasilij Szachnowski.
Sprawa Jukosu postrzegana jest najczęściej jako efekt rywalizacji politycznej między Chodorkowskim, a wpływową grupą na Kremlu związaną z dawnym KGB. Premier Kasjanow uchodził w niej od początku za sojusznika Jukosu.