Premier potępił napaść na fotoreportera "Newsweeka"
Premier Leszek Miller potępił napaść na fotoreportera "Newsweeka". Wobec osób zamieszanych w sprawę premier i przedstawiciele kierownictwa Sojuszu Lewicy Demokratycznej zapowiadają wyciągnięcie konsekwencji, nawet usunięcie z partii.
01.06.2003 | aktual.: 01.06.2003 20:45
W piątek fotoreporter "Newsweeka" Adam Tuchliński został zaatakowany przez dwóch działaczy młodzieżówki Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tuchliński robił zdjęcia byłemu prezesowi Narodowego Funduszu Zdrowia Aleksandrowi Naumanowi, byłemu ministrowi zdrowia, szefowi mazowieckiego SLD Mariuszowi Łapińskiemu, byłemu szefowi gabinetu politycznego Łapińskiego - Waldemarowi Deszczyńskiemu i Małgorzacie Kazubowskiej, która jest towarzyszką życia Naumana i szefową rady nadzorczej firmy "Centrum Osteoporozy" (której prezesem jest Deszczyński - red.).
Sobotnio-niedzielna "Trybuna" ujawniła, że napastnicy zostali "podjudzeni" przez Łapińskiego, Naumana i Deszczyńskiego. Według gazety, "agresorzy znani są pod ksywkami 'Emil' i 'Milimetr'".
"Uważam to za skandal, to się nie może zdarzać. Każda osoba publiczna powinna kalkulować, że będzie obiektem zainteresowania także fotoreporterów" - powiedział Miller w niedzielę w Sejmie podczas obrad IX Sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży.
Według portalu internetowego telewizyjnych "Wiadomości", premier uznał, że "jeśli sąd partyjny uzna, że karą za to, co się stało, powinno być wydalenie z partii, to tak powinno się stać".
Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch zapewnił w sobotę, że w poniedziałek sprawą zajmie się sąd partyjny. "Jeśli okaże się, że rzeczywiście w tę sprawę były zamieszane osoby z naszej partii, wyciągnięte zostaną wobec nich konsekwencje" - podkreślił.
"Prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające, ale nie traktujmy tego tylko jako incydentu chuligańskiego, choć on przede wszystkim taki był. Traktujmy też jako sygnał pewnego zdziczenia obyczajów, który trzeba pilnie przerwać" - powiedział minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Krzysztof Janik.
Sądy koleżeńskie Stowarzyszenia Młodej Lewicy Demokratycznej oraz Sojuszu Młodej Lewicy, nie czekając na wyrok sądu partyjnego, wykluczyły bezpośrednich sprawców piątkowej napaści ze swoich szeregów. Oba ugrupowania oświadczyły, że "zawsze stały na stanowisku, iż wolne media stanowią fundament demokratycznego społeczeństwa i państwa prawa". "Szanujemy prawo mediów do informowania i sprawowania funkcji kontrolnych w życiu publicznym" - podkreśliły. Zachowanie wykluczonych uznano za "nieodpowiedzialne i niegodne członków młodej lewicy".
Także Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich potępiło w niedzielę napaść na Tuchlińskiego i wezwało do jak najszybszego postawienia "przed prokuratorem" sprawców i inspiratorów "tego bezpośredniego ataku na wolność prasy".
Zdaniem Stowarzyszenia, użycie przemocy wobec fotoreportera, by odebrać mu zdjęcia zrobione publicznym osobom w publicznym miejscu, jest - zgodnie z art. 43 prawa prasowego - przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat 3.
SDP przypomniało, że "zaledwie dwa tygodnie temu Mariusz Łapiński oskarżył media o pisanie 'na zamówienie, za grube pieniądze', a 'Rzeczpospolitą' określił mianem 'gazety, która sięgnęła bruku'. Przypisane mu przez 'Trybunę' polecenie wydane młodym działaczom SLD - "Zdejmijcie go" - po którym nastąpił atak na fotoreportera, mówi więcej o stosunku barona SLD do wolności prasy niż przeprosiny za tamte słowa, skierowane przez niego do 'porządnych dziennikarzy'".
Fotografowane osoby znajdowały się w miejscu publicznym, w ogródku letnim restauracji "Pod Żubrem", mieszczącej się w gmachu siedziby SLD w Warszawie. (mk)