Premier: Polska to nie Ameryka, a ja nie jestem Obamą
Premier Donald Tusk podkreślił przed czwartkową sejmową debatą o
działaniach rządu dotyczących walki z kryzysem, że
lekarstwem na problemy finansowe nie jest dalsze zapożyczanie się
naszego kraju. - Polski nie stać na narastanie długów. Nie jesteśmy Ameryką, a ja nie jestem prezydentem Obamą - mówił szef rządu.
18.02.2009 | aktual.: 18.02.2009 14:58
- Będziemy dedykowali pomoc i nasze działania proporcjonalnie do realnych możliwości naszego państwa. Na pewno nie będziemy obiecywali więcej, niż jesteśmy w stanie wygenerować jako Polska - powiedział premier.
- My nie jesteśmy Ameryką (...), ja nie jestem prezydentem Obamą. Polska to nie Stany Zjednoczone i każdy, kto myśli, że w Polsce premier, czy prezydent może powiedzieć "bilion dolarów na wsparcie dla przedsiębiorstw" zmyślałby androny - dodał Tusk.
Premier zapewnił, że podczas czwartkowej sejmowej debaty o działaniach rządu dotyczących walki z kryzysem nie będzie składał "ustnych obietnic, że rząd rzuci kolejne jakieś tysiąc miliardów złotych".
Zdaniem szefa rządu, głównym źródłem kryzysu było życie na kredyt wielu instytucji, firm i ludzi na świecie - jak mówił - "zapożyczanie się bez opamiętania". - Nie jest moim zdaniem dobrym lekarstwem dalsze zapożyczanie się. Polski nie stać na pewno na narastanie długów - powiedział.
Tusk podkreślił, że rząd będzie koncentrował się na tych sprawach, co do których ma realny wpływ. - Będziemy starali się ograniczać szum, który powstaje poprzez nadaktywność niektórych polityków, komentatorów. Polsce potrzeba dziś także spokoju - dodał. - Nie damy się sprowokować do działań, które nie przyniosą dobrego skutku - zapewnił szef rządu.
- Istnieje cała gama problemów, co do których możliwości politycznych rozwiązań są bardzo ograniczone - czy to są Stany Zjednoczone, Francja, czy Polska - wszędzie mamy do czynienia z podobnymi problemami i wszędzie politycy częściej udają, że coś mogą zrobić, niż rzeczywiście mogą zrobić - zaznaczył premier.
"Pierwszym celem rządu jest ochrona miejsc pracy"
Tusk pytany o pomysły związków zawodowych i pracodawców w sprawie przechodzenia na tzw. półbezrobocie, powiedział: będziemy szukali rozwiązania, które jest bardzo blisko tej wspólnej propozycji. Wymaga ono precyzyjnego ustalenia warunków, w których czas pracy byłby liczony inaczej, niż do tej pory.
Według dziennika "Polska", pracownicy jak i pracodawcy wspólnie naciskają na rząd, by wprowadził instytucję tzw. półbezrobocia. Pomysł polega na tym, by w firmie, która przeżywa kryzys - zamiast zwalniać pół załogi - właściciel przedsiębiorstwa mógł zmniejszyć zatrudnionym wymiar czasu pracy, równocześnie tnąc 50% pensji.
Według Tuska, inicjatywa związków zawodowych i pracodawców idzie w dobrą stronę. - Ma bardzo realne szanse na osiągnięcie tego efektu, o którym myślimy. Rzeczywiście jest tak, że dzisiaj pierwszym celem działania rządu jest ochrona miejsc pracy - powiedział premier. Jak podkreślił, rząd będzie działał na rzecz ochrony rynku pracy "różnymi, nawet niestandardowymi metodami".
W czwartek posłowie wysłuchać mają informacji na temat planów i działań rządu, zmierzających do zabezpieczenia gospodarki i obywateli przed skutkami kryzysu na światowych rynkach finansowych.
"Rozumiem niezadowolenie Polaków"
Premier powiedział, że rozumie sytuację, w której Polacy - w dobie kryzysu - są coraz bardziej krytyczni wobec władzy, a także wobec niego jako szefa rządu. - Muszę się z tym pogodzić - przyznał. Donald Tusk odniósł się w ten sposób do lutowego sondażu TNS OBOP, według którego 64% Polaków źle ocenia pracę rządu, a 49% uważa, że Tusk źle wypełnia obowiązki premiera.
- Zdaję sobie sprawę, że odpowiedzialność za losy kraju jest tym większa, im więcej mamy problemów. Sytuacja kryzysowa powoduje, że coraz więcej Polaków ma jednoznaczne oczekiwania: "niech władza coś zrobi z tym kryzysem" - powiedział szef rządu.
Zapewnił, że jego rząd będzie robił wszystko, co potrafi, aby walczyć z kryzysem. - Ale wiadomo, że skutki kryzysu będą dla wielu dotkliwe, dlatego trudno oczekiwać entuzjazmu. Ja nie oczekuję entuzjazmu, tylko współpracy - dodał premier
- Nie pogodzę się z kryzysem, natomiast z tym, że mam trudniejszą sytuację niż na początku rządów, z tym się godzę i wyciągam wnioski - zaznaczył Tusk.