PolskaPremier: Polska to kraj rozpasanej demokracji

Premier: Polska to kraj rozpasanej demokracji

"Sygnały Dnia": Roman Giertych współpracę z panem w koalicyjnym rządzie podsumował: tak zaczyna się dyktatura.

14.08.2007 | aktual.: 14.08.2007 11:12

Jarosław Kaczyński: No wie pan, no przecież to są żarty, to jest wpisywanie się w ten język, który był używany wobec nas zanim w ogóle jeszcze zaczęliśmy rządzić, zaraz po tych zwycięstwach wyborczych ogłoszono, że w Polsce jest dyktatura, że benzyna będzie po 6 złotych w ciągu krótkiego czasu i gospodarka upadnie. Gospodarka kwitnie, benzyna jest droga, no bo ropa jest droga na świecie, ale nie jest po 6 złotych. Krótko mówiąc, to jest po prostu pewien sposób atakowania nas zupełnie oderwany od faktów, bo w Polsce mamy do czynienia nie tyle z dyktaturą, co można powiedzieć z oblężoną, atakowaną ze wszystkich stron i nie mającą w gruncie rzeczy żadnych mocnych instrumentów odpowiedzi władzą. Tak to naprawdę wygląda i co inteligentniejsi komentatorzy, inteligentniejsi i odważniejsi, nawet czasem na łamach "Gazety Wyborczej", to powiedzą. No, ale ci, którzy uczestniczą w tym ataku, ci pracownicy mediów, bo tak to określę, którzy po prostu uważają, że trzeba wykonywać polecenia z góry, polecania tych,
który zależy na utrzymaniu III Rzeczypospolitej, tak to ujmują. Ja się tym w najmniejszym stopniu nie przejmuję, bo trudno o większą bzdurę, niż mówić, że kraj, w którym prasa roznosi dosłownie władzę, media roznoszą, obrażają nieustannie, opozycja nie doznaje najmniejszych ograniczeń swojej działalności, jest krajem dyktatury. To jest kraj, można powiedzieć, przeżywającej nawet pewien kryzys rozpasania demokracji.

Z perspektywy czasu wymiana Ludwika Dorna, dymisja Ludwika Dorna i powołanie na szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, to nie była, panie premierze, zbyt udana inwestycja polityczna.

- Tak, to była błędna decyzja, ja się do tego przyznaję. Kiedy popełnię błąd, to się przyznaję. Spory między tymi resortami bardzo utrudniały pracę, tak mi się wtedy wydawało, dzisiaj te przyczyny widzę nieco inaczej, przyczyny zatrzymania się różnych działań. No i wydawało mi się, że to rozwiązanie będzie najlepsze, że Ludwik Dorn może bardzo przyczyniać się do dobrej pracy rządu jako wicepremier bez stanowiska ministra. Zresztą przez krótki czas to robił. No, później, o czym, oczywiście, nie mogłem wtedy widzieć, został marszałkiem i sobie znakomicie daje radę. Ale co do pana Kaczmarka, no to ja się całkowicie pomyliłem. Nie ma tutaj co się wypierać, taka jest prawda.

A gdzie pan widzi źródła takiej wolty? Czy ma pan w ogóle przekonanie o tym, że to on naprawdę był źródłem przecieku? Bo to jest pytanie, które trochę z braku faktów...

- Ja nie chcę mówić o swoich przekonaniach. No, brak faktów jest oczywisty. Proszę pamiętać, że śledztwa w Polsce są tajne i mnie strasznie niepokoi, jak media nieustannie odwołują się do braku faktów, tak jakby kompletnie nie znały prawa. Dziennikarze jednak jakąś elementarną wiedzę o prawie mieć powinni. Ja jestem osobiście o tej winie w stu procentach przekonany i co więcej – ja uważam, że to nie był incydent, tylko to był wynik czegoś nieporównanie głębszego i nieporównanie niebezpieczniejszego. Kiedy czytam w prasie o jakimś chlapnięciu, nawet przy kieliszku, no, bajki, bajki. Sądzę, że kiedyś ta sprawa będzie takim dobrym dowodem dla publicystów, ale także dla socjologów, historyków, politologów, dowodem na to, że w Polsce układ jednak istnieje.

Układ wysunął Janusza Kaczmarka na to stanowisko? Podsunął panu, Prawu i Sprawiedliwości?

- No, to słowo drugie jest dużo lepsze, bo nie tyle wysunął, co wydaje mi się, że kiedyś podsunął. Ale to, oczywiście, są wszystko sprawy do sprawdzenia. To jest człowiek, którego życiorys był inny niż sądziliśmy, to dzisiaj już wiemy, inne były powiązania, inne lojalności i tak dalej, i tak dalej.

Panie premierze, Janusz Kaczmarek jest teraz kandydatem na premiera, Liga i Samoobrona wspólnie wysunęły, jest to element konstruktywnego wotum nieufności.

- No cóż, to już jest coś między groteską a tragedią, bo z jednej strony jest to groteska, ale z drugiej strony jest to też świadectwo tego, jak w tej chwili niedobrze wygląda kształt polskiego życia publicznego. I powiem, że to jest coś, co powinni przemyśleć także ci, którzy uczestniczą w tym życiu publicznym poprzez media przede wszystkim, bo to media jednak w niemałej mierze odpowiadają za tworzenie takiej atmosfery, w której taki ruch jest możliwy i niektórym nawet wydaje się politycznie efektywny. (js)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)