Premier: obrona Mirosława G. przez media jest zdumiewająca
Premier Jarosław Kaczyński powiedział, że "z pewnym zdziwieniem" przyjął list sędziów w sprawie kryptonimu "Mengele", nadanego przez CBA akcji w sprawie kardiochirurga Mirosława G. Dodał również, że "czynienie z tej osoby przedmiotu obrony przez część mediów, to coś naprawdę zdumiewającego".
01.06.2007 14:30
Oceny sędziów mogą być oczywiście różne, ale to kwestia która dotyczy ściśle tajnej działalności - podkreślił Jarosław Kaczyński.
Czwartkowa "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że CBA prowadząc akcję w sprawie kardiochirurga Mirosława G., nadała jej kryptonim "Mengele", pochodzący od nazwiska hitlerowskiego lekarza z obozu Auschwitz-Birkenau, który dopuszczał się bestialskich eksperymentów pseudomedycznych na więźniach. Według obrońcy lekarza, przyjęcie takiego kryptonimu świadczy o stronniczości. Sąd Apelacyjny w Warszawie zapowiadał, że zwróci się w tej sprawie do premiera.
Abstrahując od tego kryptonimu, cała sprawa z doktorem G. to jest jedna z najdziwniejszych i najsmutniejszych spraw ostatniego 18-lecia - ocenił szef rządu.
Niezależnie od takiej, czy innej kwalifikacji prawnej poszczególnych czynów, jest zupełne oczywiste, że mamy do czynienia z kimś, komu postawiono bardzo poważne zarzuty, natury nie tylko prawnej, ale także moralnej - powiedział Jarosław Kaczyński.
Sądzę, że kiedyś historycy, a dziś socjologowie, będą to analizować i to nie będą analizy przyjemne dla tych, którzy te sprawy dziś podejmują - uważa szef rządu.
Josef Mengele był nazistowskim przestępcą, który osobiście nadzorował zbrodnicze eksperymenty medyczne na więźniach obozu Auschwitz-Birkenau i stał się symbolem lekarza-zabójcy. Po wojnie uciekł do Ameryki Południowej, za swe zbrodnie nigdy nie stanął przed sądem.
Według obrońcy Mirosława G., przyjęcie takiego kryptonimu świadczy o stronniczości. Adwokat lekarza - Magdalena Bentkowska-Kiczor powiedziała, że lekarz załamał się nerwowo, gdy okazało się, jaki kryptonim w CBA miała jego sprawa.