Premier "nie wybrany w konkursie piękności"
Panie Premierze, pierwsze szlify w roli
szefa rządu przyszło Panu zdobywać na arenie międzynarodowej.
Pokazał się Pan politykom europejskim od strony, której nie
znaliśmy ani my, ani oni. Czy zawsze jest Pan taki uparty? -
brzmiało pierwsze pytanie "Naszego Dziennika", który opublikował
obszerny wywiad z Kazimierzem Marcinkiewiczem.
24.12.2005 | aktual.: 24.12.2005 07:32
"To prawda, byłem uparty i bardzo skoncentrowany. Tony Blair zapytał mnie nawet w pewnym momencie negocjacji, czy wszyscy Polacy są tak spokojni i tak twardzi jak ja. Odpowiedziałem mu, że nie wszyscy, ale premiera nie wybiera się w konkursie piękności, musi mieć inne zalety. Szef rządu powinien być więc twardy, zwłaszcza w negocjacjach, które dotyczą spraw ważnych dla Polski. A taką z pewnością jest kwestia budżetu Unii Europejskiej i pozyskanie jak najwięcej pieniędzy dla naszego kraju. To się udało. Osiągnęliśmy więcej, niż wcześniej zakładaliśmy" - odpowiedział premier.
"Czy jest coś, czego Pan się nie spodziewał, co Pana zaskoczyło w postępowaniu polityków innych państw?" - zapytał "ND".
"Zaskoczyły mnie dwie rzeczy. Pierwsza - to życzliwość, z jaką Polska spotyka się u przedstawicieli wielu państw, i uwaga, z jaką nas słuchano. Było dla mnie nowym, miłym doświadczeniem, gdy na spotkaniu z państwami Europy Środkowej delegacje okazywały, że nasze zdanie jest dla nich ważne i że muszą się z nami liczyć. Po drugie, zaskoczyło mnie, że przywódcy innych państw byli zdziwieni naszą twardą postawą, tak jakby do tej pory ta postawa taka twarda nie była. A ja uważałem, że nie robię niczego innego, oprócz tego, co każdy na moim miejscu powinien zrobić" - stwierdził Marcinkiewicz
Zapytany jak układają się jemu stosunki z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, premier powiedział: "Bardzo dobrze. Spotykamy się mniej więcej raz w tygodniu i omawiamy najważniejsze sprawy dotyczące realizacji naszego programu. Bardzo cenię sobie uwagi prezesa. Muszę powiedzieć, że sposób, w jaki prezes pilnuje realizacji całego programu jest bardzo mobilizujący dla rządu. Jednocześnie - co bardzo podkreślam - mam pełną swobodę w podejmowaniu decyzji. Jestem przekonany, że ten układ, który się wytworzył, a który zostanie jeszcze wzmocniony prezydenturą prof. Lecha Kaczyńskiego, jest układem nie tylko stabilnym, ale może także być układem bardzo skutecznym, służącym Polsce.
"Jednak partie, które wsparły powstanie pańskiego rządu - Liga Polskich Rodzin i Samoobrona, dziś krytykują Pana za ograniczenie "becikowego", za wynik negocjacji budżetowych z Unią, za prywatyzację ZEDO..." - zaznaczyła publicystka "ND" Małgorzata Goss.
"Na razie nic nie sprywatyzowaliśmy. Tak to jednak jest, że krytykuje się pewne rzeczy przed czasem. Na tym polega rola opozycji i budowanie przez nią własnego image. Nie mam tego nikomu za złe. Szczególnie zależy mi jednak na tym, aby ważne dla Polski projekty zmian były sprawnie przyjmowane w parlamencie. Przy rozpatrywaniu najważniejszych ustaw, takich jak ustawa budżetowa, będę w Sejmie zawsze obecny i będę rozmawiał z klubami parlamentarnymi, aby uzyskać dla tych rozwiązań poparcie. Większość z propozycji ustawowych mojego rządu cieszy się poparciem społecznym i wszystkie siły polityczne muszą sobie z tego zdawać sprawę" - powiedział KLazimierz Marcinkiewicz. (PAP)