PolskaPremier: "nie" powiedziane Unii oznacza "wegetację"

Premier: "nie" powiedziane Unii oznacza "wegetację"


Nie ma żadnego argumentu, który mógłby
skłonić polskiego rolnika do powiedzenia "nie" integracji
europejskiej - uważa premier Leszek Miller.

Premier: "nie" powiedziane Unii oznacza "wegetację"
Źródło zdjęć: © PAP

18.05.2003 | aktual.: 18.05.2003 16:16

W niedzielę w Warszawie premier gościł na konferencji "Rola i szanse kobiet wiejskich w procesie integracji z Unią Europejską". Konferencję zorganizowały Fundacja "Europa jest wśród nas" i Koła Gospodyń Wiejskich.

"Prawdziwa jest teza, którą państwo często słyszą, że polscy rolnicy to ta grupa społeczna i zawodowa, która na integracji europejskiej skorzysta najwięcej. Nikt w Polsce oprócz rolników nie otrzyma dopłat bezpośrednich i nie dlatego, że tak wypada. Tylko dlatego, że w krajach UE także tylko rolnicy dostają dopłaty bezpośrednie" - powiedział premier do uczestników konferencji.

"Strumień pieniędzy, który popłynie na polską wieś, jest nieporównywalny z sumą pieniędzy, jaka popłynie na inne obszary" - podkreślił.

Premier zwrócił się do obecnych, by wykorzystując swoją rolę w środowisku wiejskim przekonywali niezdecydowanych i przeciwników integracji do głosowania za przystąpieniem Polski do Unii.

"Rząd polski wynegocjował lepsze warunki niż inne kraje przystępujące. Wczoraj Słowacy, trochę wcześniej Litwini - powiedzieli tak dla Unii Europejskiej. A oni wynegocjowali gorsze warunki" - zauważył Miller.

"W sytuacji, gdy wstępujemy na lepszych warunkach niż oni, nasze tak powinno być jeszcze bardziej zdecydowane i głośniejsze niż ich" - podkreślił premier.

Jego zdaniem trzeba zdawać sobie sprawę z konsekwencji powiedzenia "nie" w referendum unijnym.

"Trzeba pomyśleć, co się stanie, jeśli będziemy poza Unią Europejską. To obraz bardzo czarny. Unia, ta już rozszerzona, odgrodzi się od nas barierami celnymi, tak jak dziś się odgradza do naszych wschodnich sąsiadów. Odgrodzi rozmaitymi przepisami utrudniającymi przepływ kapitałów, towarów, osób. Inwestorzy, którzy mieliby zamiar inwestować w Polsce, nie będą u nas obecni. Nie pójdą do Francji, Hiszpanii czy Niemiec tylko do naszych sąsiadów - na Litwę, na Łotwę, do Czechów, do Słowaków. Będziemy się bezsilnie przyglądać jak to, co miało być u nas inwestowane, będzie tam przenoszone" - powiedział.

Dodał, że "Europa zatrzaśnie się dla młodych Polaków. Te wszystkie możliwości wynikające z dostępu do innych systemów edukacji, innych rynków pracy, zostaną zatrzaśnięte. Zamiast żyć w kraju, który się rozwija, będziemy żyć w kraju, który będzie wegetował".

"Jeśli się dziś na wsi mówi, że dopłaty bezpośrednie są zbyt niskie, to pytam, co jest lepsze: coś czy nic. Polska na zewnątrz Unii Europejskiej oznacza, że nie będzie żadnych dopłat bezpośrednich - zero" - podkreślił Miller.

"Nie możemy się oglądać do tyłu tylko patrzeć w przyszłość. Powinniśmy sami przekonywać będąc przekonanymi" - tłumaczył prezes Kółek Rolniczych Władysław Serafin. Dodał, że niewiedza sprzyja przeciwnikom UE, a nie jej zwolennikom. Na początku czerwca Zarząd Krajowy Kółek przyjął stanowisko, w którym zaapelował do rolników o udział w referendum i głosowanie za przystąpieniem Polski do UE.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)