Premier Kaczyński: Lepper musi się zdecydować
Pan Lepper nieustannie myśli o wyborach. Musi jednak podjąć decyzję: czy chce rządzić i zmieniać Polskę, czy nie. Dalsze rządzenie w takich warunkach jest nieskuteczne, ośmiesza rząd i demokrację. Nadzieja, że pan Lepper to sobie uświadomi słabnie. I nie wierzę, że nie było spotkania z Donaldem Tuskiem. Wiem, że ono było. To niebywała hipokryzja – powiedział premier Jarosław Kaczyński w audycji "Sygnały Dnia".
Jacek Karnowski: Panie premierze, co się dzieje w koalicji? To wygląda na najpoważniejszy kryzys od czasu powstania pana rządu.
Jarosław Kaczyński: Mogę powiedzieć tyle – pan Andrzej Lepper musi podjąć decyzję, czy chce rządzić, zmieniać Polskę, służyć swojemu elektoratowi, a więc przede wszystkim wsi, małym miasteczkom, bo tam ma największe poparcie, bo wydaje mi się że ten rząd służy właśnie tym grupom, oczywiście, służy i innym, ale z całą pewnością życzliwszego rządu dla tych grup do tej pory nie było, czy też chce to wszystko rozbić. Bo jedno jest oczywiste – tak rządzić dalej się nie da, nie da się rządzić od awantury do awantury, bo to jest po prostu nieskuteczne, ośmiesza rząd, nie pozwala mu normalnie pracować, ośmiesza demokrację. Służy tym wszystkim, którzy chcą w Polsce innej polityki. Mam nadzieję, że pan Lepper sobie to jeszcze uświadomi, chociaż ta nadzieja słabnie.
Pan zawsze mówił do tej pory, że jest pan człowiekiem cierpliwym, że rozumie, traktuje tę sytuację jako właśnie taką grę może przedwyborczą. Czy teraz jest ten moment zwątpienia w tę szczerość tej relacji?
- Jest, dlatego że ja wielokrotnie zapewniałem zapewnienia, że będzie już spokój, i one nie były dotrzymywane. A po drugie dlatego, że w tym wypadku chodzi o sprawy podstawowych interesów państwa. Można mieć, oczywiście, różne poglądy na politykę zagraniczną, ale jedno jest pewne – Polska, żeby funkcjonować na świecie jako normalne i akceptowane przez innych państwo musi dotrzymywać swoich zobowiązań, a wojska w Afganistanie to jest stare zobowiązanie, to jest uchwała rządu z sierpnia 2005 roku, a więc rządu jeszcze przed wyborami. Ale takich zobowiązań trzeba dokonywać i Polska nie może uchylać się od uczestnictwa w tym wszystkim, w czym uczestniczą kraje naszego sojuszu, naszej sfery, powiem, cywilizacyjnej po prostu. Jeżeli byśmy się od wszystkiego uchylali, to po prostu nie bylibyśmy akceptowani. I dlatego ta sprawa jest tak poważna.
Ale jeszcze żeby skończyć ten wątek krajowej polityki, czy pan myśli o wyborach, czy wybory są możliwe na przykład jesienią? Czy to będzie wiosną?
- Nie chcę powiedzieć, że myślę o wyborach. To pan Lepper nieustannie myśli o wyborach. Ja tylko stwierdzam, że tak dalej się nie da rządzić i jednocześnie przyjmuję do wiadomości, że pan Lepper tęskni za wyborami, czyli znów chce postawić wszystko na jedną kartę. Nie wiem, dlaczego, ale wyraźnie chce.
Może on też ma poczucie, że jakby ogrywany przez Prawo i Sprawiedliwość? Artur Balazs, człowiek bardzo mu bliski, tak mówi.
- Jeżeli ktoś sobie wyobraża, że to zdobycie zaufania, które jest warunkiem jakiegoś głębszego porozumienia, ma wyglądać w ten sposób, no to się myli. Ja nigdy nie ukrywałem tego, że nasza współpraca może przekroczyć tę miarę, którą przybrała w tym rządzie wtedy, jeżeli to zaufanie zostanie jakoś stworzone. A, niestety, nie jest stworzone, a można powiedzieć: dokładnie wręcz przeciwnie, nikt nikogo tutaj nie ogrywa.
Dodać trzeba jeszcze jedną rzecz, że mianowicie Andrzej Lepper nie bardzo chce przyjąć do wiadomości, że tu istnieją różne instytucje, że one nie podlegają często premierowi rządu, że ludzie przez nas wysuwani do tych instytucji traktują je zgodnie z prawem i zgodnie ze swoim poczuciem obowiązku czy nawet godności i że to nie jest tak, że ja mogę wziąć telefon i powiedzieć, nie wiem, pani Kruk: proszę zrobić to i tamto, bo ona mnie po prostu nie posłucha. I to jest normalne w demokracji. Panu premierowi Lepperowi najwyraźniej przyjęcie tego do wiadomości przychodzi trudno. A kiedy będzie taki moment powiedzenia: sprawdzam? Do kiedy ta sytuacja, która chyba męczy już opinię publiczną, bo ile można słuchać grożenia wyborami, ile można słuchać takiego ciągłego chaosu, panie premierze, kiedy to się może skończyć?
- Powinno to się skończyć bardzo szybko w tą albo w tamtą.
Kwestia dni, tygodni?
- Co najwyżej niewielkiej ilości tygodni, a może nawet dni.
Panie premierze, a wierzy pan w zapewnienia polityków, że nie było spotkania Donald Tusk – Andrzej Lepper?
- Nie wierzę, wiem, że było.
I to jest chyba już taka kolejna cegiełka do tego braku zaufania, bo Andrzej Lepper... trudno w koalicji o bardziej czytelny sygnał nielojalności.
- To jest przede wszystkim hipokryzja równie po stronie Andrzeja Leppera, jak i Donalda Tuska, niebywała hipokryzja, cynizm, traktowanie własnego zaplecza politycznego, wyborców, Polaków w sposób wręcz obraźliwy. No, ale to jest ich decyzja.