Premier Izraela Benjamin Netanjahu ostrzega Hamas: albo rozejm, albo rozszerzenie operacji
Palestyński Hamas debatuje nad propozycją rozejmu z Izraelem. Premier tego kraju Benjamin Netanjahu ostrzegł, że jeśli radykalny ruch odrzuci plan zawieszenie broni, zaproponowane przez Egipt, i Izrael nadal będzie ostrzeliwany, wojsko rozszerzy swe operacje w Strefie Gazy. Tymczasem Waszyngton wezwał palestyńskich bojowników do przyjęcia planu rozejmu nakreślonego przez władze w Kairze.
Izraelski gabinet bezpieczeństwa, w którego skład wchodzą najważniejsi ministrowie, rano przyjął egipską propozycję zawieszenia broni w obecnym konflikcie z bojownikami z Hamasu. Decyzję podjęto kilka minut przed godz. 8 polskiego czasu, gdy rozejm miał zacząć obowiązywać.
"Gabinet postanowił zaakceptować egipską ofertę dotyczącą zawieszenia broni począwszy od godz. 9 czasu lokalnego" (czyli godz. 8 czasu polskiego - przyp.) - napisał na Twitterze rzecznik premiera Benjamina Netanjahu, Ofir Gendelman.
Groźba nasilenia działań
Sam premier powiedział później dziennikarzom, że gabinet zgodził się na egipską propozycję, gdyż jest ona szansą na rozbrojenie Strefy Gazy "z pocisków, rakiet, tuneli" za pomocą środków dyplomatycznych. Zastrzegł jednak, że wojsko podwoi swe działania, jeśli terytorium Izraela nadal będzie ostrzeliwane. - Jeśli Hamas nie zaakceptuje propozycji zawieszenia broni, na co wygląda, Izrael będzie miał międzynarodową legitymację do poszerzenia operacji wojskowej w celu osiągnięcia wymaganego spokoju - dodał.
Jeden z przywódców Hamasu Musa Abu Marzuk oświadczył, że palestyńskie ugrupowanie, które kontroluje Strefę Gazy, nadal debatuje nad egipską propozycją. "Nadal prowadzimy konsultacje i nie ma oficjalnego stanowiska Hamasu w sprawie egipskiej oferty" - napisał Marzuk na Facebooku. Wcześniej inny przedstawiciel ruchu Sami Abu Zuhri powtórzył, że ugrupowanie odrzuca propozycję.
Hamas nadal prowadzi ostrzał
Tymczasem trzy godziny po zaakceptowaniu rozejmu przez Izrael palestyńscy bojownicy nadal ostrzeliwują Izrael. Według wojska w kierunku tego kraju ze Strefy Gazy wystrzelono 24 pociski rakietowe. Telewizja podała, że system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła przechwycił kilka z nich nad portowym miastem Aszdod. Izraelskie radio podało, że trafiona została fabryka w Aszdodzie. Syreny rozległy się też w innych miastach na południu.
Już w nocy z poniedziałku na wtorek rzecznik Hamasu powiedział, że nie będzie zgody na zawieszenie broni bez wcześniejszego kompleksowego porozumienia w sprawie konfliktu z Izraelem. Na rozejm nie chciało zgodzić się też zbrojne ramię Hamasu, Brygady Ezedina al-Kasama, które nie tylko zdecydowanie odrzuciło egipską ofertę, ale też zagroziło "intensyfikacją" konfliktu z Izraelem.
Egipt pośrednikiem
Hamas domaga się wstrzymania izraelskich nalotów, zakończenia obowiązującej od 2007 r. blokady Strefy Gazy, otwarcia przejścia granicznego z Egiptem w Rafah oraz uwolnienia więźniów, którzy zostali ponownie zatrzymani po wypuszczeniu ich z aresztów w ramach porozumienia z 2011 r. o zwolnieniu izraelskiego żołnierza Gilada Szalita.
Egipski plan, przedstawiony w poniedziałek wieczorem, zakłada, że Izrael zaprzestanie nalotów bombowych i ostrzału terytorium Strefy Gazy i nie będzie dokonywał wypadów na to terytorium lub ataków na ludność cywilną. Z kolei Palestyńczycy powinni zaprzestać wystrzeliwania rakiet na terytorium Izraela. Plan przewiduje też otwarcie przejść granicznych w celu umożliwienia ruchu osób i dostaw zaopatrzenia.
Zgodnie z tą inicjatywą 48 godzin po wejściu w życie zawieszenia broni delegacje Izraela i różnych ugrupowań palestyńskich miałyby się udać na rozmowy do Kairu. Przedstawiciele Egiptu mieliby prowadzić rozmowy z każdą ze stron z osobna, aby zagwarantować spełnienie warunków egipskiej inicjatywy i zapewnienia bezpieczeństwa.
USA wzywa Hamas do rozejmu
Tymczasem sekretarz stanu USA John Kerry wezwał Hamas do przyjęcia egipskiego planu rozejmu. Jednocześnie Kerry ucieszył się z przyjęcia propozycji przez Izrael.
"Egipska propozycja dotycząca zawieszenia broni negocjacji jest okazją do zakończenia przemocy i przywrócenia spokoju. Cieszymy się z decyzji izraelskiego rządu, że zaakceptował tę propozycję. Mocno zachęcamy wszystkie strony do jej przyjęcia" - czytamy w komunikacie.
Kerry miał przybyć we wtorek do Egiptu, aby z przywódcami tego kraju rozmawiać o możliwościach przerwania rozlewu krwi w Strefie Gazy wskutek eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Jednak jak informuje agencja Associated Press, powołując się na amerykańskie źródła dyplomatyczne, sekretarz stanu USA nie zdecydował się na podróż na Bliski Wschód.
Przez kilka dni Kerry zastanawiał się, czy przedłużyć swą podróż dyplomatyczną po Azji i Europie. Przedstawiciele amerykańskich władz mówili, że rozważał wizytę w Izraelu, Egipcie i innych krajach regionu - pisze AP. Ale przedstawiciele władz USA mówią teraz, że zakończy swą dziewięciodniową podróż we wtorek i uda się z powrotem do Stanów Zjednoczonych. We wtorek Kerry spotyka się w Wiedniu na rozmowach w sprawie irańskiego programu nuklearnego.
Wymiana ognia
Od tygodnia, w odwecie za nasilający się ostrzał rakietowy Izraela przez Hamas, izraelskie lotnictwo atakuje wybrane cele w Stefie Gazy. Według źródeł palestyńskich, w atakach tych zginęło już 192 Palestyńczyków, a blisko 1300 zostało rannych.
Bilans ten jest wyższy od bilansu poprzedniej izraelskiej operacji w Strefie Gazy z listopada 2012 roku, podczas której zginęło 177 Palestyńczyków. Śmierć poniosło wówczas również sześciu Izraelczyków.
Izraelskie radio cytowało ministra bliskiego Netanjahu, który ocenił, że "Hamas jest osłabiony w wyniku najnowszej konfrontacji". - Jego zdolności do wystrzeliwania i produkowania rakiet znacznie ucierpiały - dodał.