Premier Iraku chce użyć "żelaznej pięści" przeciw bandom w Basrze
Premier Iraku Nuri al-Maliki ostrzegł, iż "żelazną pięścią" rozbije bandy zagrażające bezpieczeństwu w naftowym mieście Basra, gdzie o władzę walczą między sobą ugrupowania szyickie.
Premier zapowiedział opracowanie w trybie pilnym planu przywrócenia bezpieczeństwa w tym drugim co do wielkości mieście Iraku, leżącym 450 km na południowy wschód od Bagdadu.
Maliki przemawiał w Basrze do 700-osobowego audytorium, złożonego z miejscowej starszyzny plemiennej, członków władz miasta i prowincji, oficerów wojska i policji, działaczy partyjnych i mieszkańców. Wystąpienie premiera transmitowała telewizja.
Maliki, który objął władzę 20 maja na czele koalicji szyitów, arabskiej mniejszości sunnickiej i Kurdów, przybył do Basry, aby przywołać do porządku miejscowe ugrupowania szyickie i nie dopuścić, by ich utarczki doprowadziły do sparaliżowania eksportu ropy, niemal jedynego źródła dochodów państwa.
Partia Fadhila (Cnoty), której działacz jest gubernatorem Basry, wystąpiła niedawno z bloku szyickich partii religijnych, oburzona, że jej kandydat nie został ministrem ropy naftowej. Kilka dni temu zagroziła, że poleci swoim członkom i sympatykom zatrudnionym w sektorze naftowym, by pracowali w zwolnionym tempie i zahamowali eksport ropy.
Maliki powiedział we wtorek agencji Reutera, że jest gotów użyć siły przeciwko gangom szantażującym władze groźbami storpedowania sektora naftowego i pracy portów.
W okresie tuż po obaleniu Saddama Husajna w kwietniu 2003 roku Basra przez wiele miesięcy cieszyła się spokojem, podobnie jak sąsiednie prowincje szyickie na południu Iraku. Szyici, dyskryminowani pod rządami Saddama, byli zadowoleni z uzyskanych swobód. Rebelia szerzyła się na terenach faworyzowanej za Saddama arabskiej mniejszości sunnickiej na zachód i północ od Bagdadu.
Jednak w ostatnich miesiącach przemoc ogarnęła także Basrę. Niepokoje są w dużej mierze pochodną wzrostu wpływów radykalnego duchownego szyickiego Muktady as-Sadra, który w roku 2004 wszczął dwie zbrojne rebelie przeciwko wojskom koalicyjnym i od początku krytykuje obecność obcych wojsk w Iraku.
We wrześniu zeszłego roku żołnierze brytyjscy starli się w Basrze z bojówkarzami szyickimi, gdy policja iracka, w której szeregach służy wielu milicjantów Sadra, zatrzymała dwóch brytyjskich wywiadowców ubranych po cywilnemu.
Napięcie wzrosło ponownie w lutym, kiedy brytyjska gazeta "News of the World" zamieściła zdjęcia z roku 2004, pokazujące jak żołnierze brytyjscy biją irackich cywilów podczas zajść w południowoirackim mieście Amara.
Niezadowolenie szyitów przybrało na sile, gdy nowy ambasador USA w Bagdadzie Zalmay Khalilzad zaczął krytykować kontrolowane przez szyitów Ministerstwo Spraw Zagranicznych za złe traktowanie sunnickich więźniów i podjął kontakty z sunnickimi rebeliantami, aby nakłonić ich do złożenia broni.
W niedzielę wybuch przydrożnej bomby pułapki zabił w Basrze dwóch żołnierzy brytyjskich. Od początku maja zginęło ich tam już dziewięciu.