Premier chce, by najbliższy rok był rokiem zawieszenia broni
Chciałbym, by najbliższy rok był rokiem zawieszenia broni. To jest moja oferta do obu braci Kaczyńskich - i prezydenta, i prezesa PiS - powiedział premier Donald Tusk w wywiadzie w telewizji Polsat.
- Chciałbym, by przez najbliższy rok było uroczyste, święte zawieszenie broni, jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, dotyczące euro, finansów publicznych, naszej działalności w UE - powiedział premier Tusk pytany o konflikt między rządem i prezydentem oraz przedstawicielami opozycji.
Premier podkreślił, że chodzi o najbliższy rok ze względu na kryzys finansowy. - Ten rok może być szczególnie krytyczny na świecie, jeśli chodzi o finanse - zaznaczył szef rządu.
- Nam potrzebniejszy niż dyskusja o tym, kto komu dokucza, jest prawdziwy, realny pakt na rzecz przeprowadzenia Polski przez czas kryzysu światowego - podkreślił Tusk.
Jego zdaniem potrzebna jest tutaj współpraca prezydenta, ale przede wszystkim partii opozycyjnej PiS, bo "kluczowe jest dojście do ładu w sprawie wejścia do strefy euro, w sprawie pracy nad budżetem państwa, czyli podtrzymanie rządu w tym, że nie chce zwiększać deficytu, nie chce się więcej zadłużać". - Potrzebna jest współpraca na rzecz silnej i jednorodnej polityki zagranicznej, by nasza pozycja w świecie była silna - dodał premier.
- Chciałbym, by był to święty rozejm. To jest moja oferta do obu braci Kaczyńskich - i prezydenta, i prezesa PiS. Przez rok gadajmy uczciwie i solidnie, rzetelnie o tym, co możemy zrobić - mówił premier. Przypomniał, że "prawdziwa" kampania prezydencka zacznie się za dwa lata.
Premier pytany o plan rządu na czas kryzysu finansowego, oświadczył, że najważniejsze jest "zagwarantowanie bezpieczeństwa depozytów zwykłych ludzi" - i w tym celu już podjęto działania.
- Jesteśmy gotowi iść dalej: to jest komitet stabilności finansowej, to jest odpowiedzialny budżet, bo nie zwiększamy deficytu. Nie wpadamy w panikę, naprawdę wiemy, co robić w tej sytuacji. Zaproponowaliśmy drogę do euro. Tutaj niestety jest wyraźna niechęć ze strony PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Ale muszę powiedzieć, że wszędzie, gdzie jestem na świecie, ludzie mówią: aha, to z Polską nie jest źle - mówił premier.