Premier: bardzo serio traktuję "Biały szczyt"
Premier Donald Tusk zadeklarował
w Bratysławie, że bardzo serio traktuje zwołany na poniedziałek
"Biały szczyt" w sprawie służby zdrowia. Dodał, że liczy na
obecność prezydenta Lecha Kaczyńskiego lub jego przedstawiciela.
Ja traktuję "Biały Szczyt" bardzo serio. Jeśli będzie trzeba, będę siedział cały dzień z przedstawicielami m.in. środowisk pielęgniarskich, żebyśmy z tego kryzysu wszyscy wyszli suchą nogą, żeby nie było poczucia, że nie potrafimy tych problemów rozwiązać - powiedział dziennikarzom premier.
Dodał, że rozumie, iż jeszcze w wielu branżach pojawią się napięcia, bo - mówił - "oczekiwania ludzi są uzasadnione, szczególnie tych zależnych od pieniędzy publicznych".
Mogę zadeklarować, że zrobimy wszystko, żeby pielęgniarki - podobnie jak nauczyciele - miały elementarną satysfakcję ze swojej pracy - powiedział szef rządu.
Tusk ocenił, że 200-złotowe podwyżki dla nauczycieli to wciąż za mały, ale realny wzrost, dla którego radykalnie zmienił budżet państwa. Zapowiedział, że w przyszłym roku będzie szukał "kolejnych szans."
"Nie mam poczucia, że płonie"
Pytany, w kontekście protestów nauczycieli i pielęgniarek, czy będzie gasił pożary", odparł: nie mam poczucia, że płonie.
Podkreślił, że protesty pielęgniarek dawno były zapowiedziane na 21 stycznia. Rozumiem ich rozgoryczenie, szczególnie w tych miejscach, gdzie podpisane kontrakty szpitala z NFZ, jak i efekt negocjacji dyrektorów szpitali z lekarzami doprowadziły do poczucia, że zabraknie pieniędzy na zrealizowanie oczekiwań pielęgniarek - jak najbardziej uzasadnionych - dodał premier.
Przypominając, że na "Biały szczyt" zaprosił prezydenta, zaznaczył, że liczy na obecność jeśli nie Lecha Kaczyńskiego, to jego przedstawiciela. Chciałbym, aby stało się to już praktyką, nawet jeśli Rada Gabinetowa nie przyniosła satysfakcji wszystkim stronom, tak czy inaczej warto się spotykać, tak, aby nie było później zaskoczenia, że ktoś coś ustalił. Dlatego liczę na obecność - mówił szef rządu.
Tusk poinformował też, że wersja projektu zmian w ustawie o zoz- ach, która trafiła do marszałka Sejmu, jest poprawiona, tak by zabezpieczyć przed "groźbą niekontrolowanej prywatyzacji, która mogłaby ograniczyć dostęp do szpitali".
Tłumaczył, że w projekcie nadzór właścicielski będzie zagwarantowany dla samorządów. Chcielibyśmy, żeby w procesie przekształcania w spółki prawa handlowego, te 51% to było to minimum jakie samorząd ma, właśnie po to, aby nikt nie zamieniał szpitala w komercyjne instytucje - powiedział szef rządu.