Prawosławny katolik
Dialog ekumeniczny między Kościołami katolickim i prawosławnym znajduje od pewnego czasu w impasie. Jednocześnie na Zachodzie od lat towarzyszy mu bardzo dobry klimat: katolicy życzliwie interesują się Wschodem. To zjawisko, choć może jeszcze nie masowe, wyraźnie widoczne jest i w Polsce - czytamy w "Tygodniku Powszechnym" w artkule Grzegorza Paca.
Wśród zaangażowanej religijnie inteligencji czy w duszpasterstwach akademickich zainteresowanie Wschodem jest niemal powszechne. Jednocześnie często nie widzi się różnic między Cerkwią prawosławną a greckokatolicką czy innymi katolickimi Kościołami wschodnimi, a nawet bez świadomości błędu zamiennie używa się obu nazw. Bo wszystko, co nosi posmak wschodniej tradycji, przyjmuje się z zaciekawieniem.
Moda na Wschód przyszła z Zachodu. To tutaj katolicy zaczęli śpiewać wschodnie pieśni, modlić się przed ikonami. W muzyce ogromne znaczenie miał ośrodek w Tuluzie, ale tak naprawdę Polaków do wschodu zbliżyło Taizé. Wschodnie inspiracje są w ich kanonach, od wspólnoty Polacy nauczyli się medytacji z ikonami.
U podstaw zainteresowania katolików chrześcijańskim Wschodem leży z pewnością przyzwolenie Kościoła, które przez Jana Pawła II zostało zmienione w zachętę. Soborowy Dekret o Ekumenizmie zapoczątkował otwarcie na inne wspólnoty chrześcijańskie. Wcześniej... dość powiedzieć, że przed wojną wśród katolików panowało przekonanie, iż wejście do cerkwi jest grzechem.