Prawomocne wyroki za podwójne zabójstwo
Sąd Apelacyjny w Łodzi skazał na dożywocie trzy osoby oskarżone o dokonanie osiem lat temu w podłódzkim Stefanowie podwójnego zabójstwa na tle rabunkowym i rozboje. Czwarty z oskarżonych został skazany na 25 lat więzienia. Tym samym SA utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny.
16.06.2005 15:15
Był to trzeci proces w tej sprawie. W pierwszym łódzki Sąd Okręgowy skazał oskarżonych na kary po 25 lat więzienia. Wyrok zaskarżył prokurator, który domagał się dla nich dożywocia; sąd apelacyjny uchylił wyrok. W ponownym procesie troje oskarżonych skazanych zostało na dożywocie, a czwarta osoba na 25 lat więzienia. Także ten wyrok uchylił sąd odwoławczy i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Według ustaleń sądu, do zbrodni doszło w październiku 1997 roku. 42-letnia obecnie Anna K., 29-letni Robert S., 30-letni Paweł G. i jego rówieśnik Marcin F. napadli na dom właściciela kantoru w Tuszynie. Troje z nich weszło do domu i na oczach 1,5-rocznego dziecka strzałami w głowę zabili matkę i konkubinę właściciela kantoru; czwarty z oskarżonych - Robert S. - czekał w samochodzie i obserwował teren. Bandyci zrabowali złotą biżuterię wartości ok. 800 zł.
Miesiąc wcześniej w Pabianicach koło Łodzi napadli na kasjerkę miejscowego kantoru. Kobietę pobito i zabrano jej torebkę, w której niosła walutę wartości 85 tys. zł.
Na trop sprawców policja wpadła dzięki pazerności Anny K., która zadzwoniła do właściciela kantoru, mówiąc, że wie, kto zabił jego matkę i konkubinę, a za tę informację chce 200 tys. zł. Potem wysłała w liście nabój z pistoletu, z którego zastrzelono kobiety.
Oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zabójstw, wzajemnie obarczając się winą. Jednak - zdaniem sądu - ich wina nie budzi wątpliwości. Zbrodnię wcześniej zaplanowano i wykonano tak, żeby nie zostawić świadków, ponieważ zamordowane kobiety znały Annę K. Mimo że proces toczy się już ponad pięć lat, nie udało się ustalić, która z oskarżonych osób strzelała. SO w grudniu ub. roku ponownie skazał trzy osoby, które weszły do domu na kary dożywotniego więzienia; czwartego z oskarżonych - Roberta S. - na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok zaskarżyli obrońcy.
Utrzymując w mocy wyrok Sąd Apelacyjny uznał, że są wystarczające dowody, żeby oskarżonym przypisać iż jako współsprawcy dopuścili się zabójstwa dwóch kobiet. Zdaniem SA, chociaż oskarżeni próbowali zrzucać na siebie odpowiedzialność na zabójstwo, to jednak działali oni wspólnie i w porozumieniu. Za wspólne pieniądze kupili pistolet, razem ćwiczyli jak się nim posługiwać i wiedzieli, że będzie służył do zabójstwa.
Współsprawcą przy zabójstwie jest nie tylko ten kto strzela, kto w takim celu wchodzi do domu, ale również ten kto obserwował teren i akceptował możliwość zabójstwa - argumentował SA.