"Prawo nie precyzuje terminu przesłania akt w sprawie ułaskawienia"
Prawo nie precyzuje, w jakim terminie Prokurator Generalny powinien przesłać prezydentowi akta sprawy do ułaskawienia - powiedział prof. Marian Filar. Podkreślił, że istnieje jedynie zapis, że akta te powinny być przesłane "bez zbędnej zwłoki".
01.12.2005 | aktual.: 01.12.2005 23:04
W środę ujawniono, że prezydent Aleksander Kwaśniewski zwrócił się do Prokuratora Generalnego o przesłanie akt dotyczących b. wiceszefa MSWiA Zbigniewa Sobotki i tym samym wdrożył procedurę ułaskawieniową.
16 listopada Sąd Apelacyjny w Krakowie, który rozpatrywał sprawę tzw. przecieku starachowickiego, utrzymał karę 3,5 roku więzienia dla Sobotki za ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Przesłanie akt może trwać tydzień, dwa, trzy... - powiedział prof. Filar. Zgodnie z kodeksem postępowania karnego, po otrzymaniu wniosku od prezydenta Prokurator Generalny zwraca się do sądu, który rozpatrywał tę sprawę, o akta dotyczące skazanego. Po ich otrzymaniu i dołączeniu do nich własnej opinii - przesyła je prezydentowi.
Opinia Prokuratora Generalnego nie jest dla prezydenta wiążąca. Przepisy kodeksu postępowania karnego dają prezydentowi nieograniczoną możliwość stosowania prawa łaski.
Pisemne uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie w sprawie Sobotki ma być gotowe 15 grudnia. PAP dowiedziała się ze źródeł związanych ze sprawą, że teoretycznie sąd mógłby odmówić wydania akt sprawy Prokuratorowi Generalnemu, skoro nadal trwa pisanie pisemnego uzasadnienia wyroku - do czasu jego sporządzenia.
Przepisy nie regulują, co robić, gdy nie jest jeszcze gotowe uzasadnienie wyroku wobec osoby, która ma być ułaskawiona. Nie było jeszcze takiej sytuacji, by prezydent występował o ułaskawienie osoby, wobec której dopiero jest pisane uzasadnienie - powiedział rozmówca PAP.
Jednak w ocenie prof. Filara brak uzasadnienia wyroku nie stanowi przeszkody w procedurze ułaskawieniowej. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby ten wyrok był już uzasadniony, ale gdyby go nie było, to nie stanowiłoby to przeszkody do nadania biegu sprawie, choćby z tej przyczyny, że prezydent nie jest związany tym stanowiskiem sądu - powiedział.
Z istoty jego władzy wynika to, że nie ma obowiązku studiowania uzasadnienia sądu; instytucja ułaskawienia to nie jest jakaś kontrola prawidłowości wyroku - podkreślił. To jest decyzja całkowicie integralna - zaznaczył.
W tzw. trybie rutynowym - jak podkreślił Filar - potrzebna jest opinia sądów, które wydawały wyroki w sprawie - i procedura jest znacznie dłuższa. Jeśli opinia sądu (nawet tylko jednej z instancji) jest pozytywna, sprawie nadaje się dalszy bieg i przesyła się prezydentowi. Gdy wszystkie sądy wypowiedzą się przeciw ułaskawieniu, wówczas sprawa nawet nie trafia do prezydenta.
Istnieje też trzeci sposób, prokuratorski. W tym przypadku pierwszą instancją opiniującą wniosek skazanego jest szef więzienia, w którym osadzona jest dana osoba. Jeśli jego opinia jest pozytywna, wniosek przesyłany jest Prokuratorowi Generalnemu. Ten - po dołączeniu swojej opinii - przekazuje go prezydentowi.
Wszystkie wnioski dotyczące ułaskawień trafiają do biura prawnego Kancelarii Prezydenta. Po otrzymaniu takiego wniosku biuro prawne zwraca się do właściwych sądów o akta sprawy skazanego, może też zasięgnąć opinii o tej osobie w zakładzie karnym. Na podstawie zgromadzonych akt sporządzana jest dla prezydenta decyzja. Ten ją podpisuje, choć może także nakazać sporządzenie innej - według własnej woli.
Prezydent uruchomił także procedurę ułaskawieniową byłego szefa swojej kancelarii Ryszarda Kalisza. Proces o pomówienie dotyczył wypowiedzi Kalisza, związanej z zajściami na wiecu wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego w 2000 r. w Białymstoku. Radny Jacek Żalek uznał, że Kalisz naruszył jego dobre imię, pomawiając go "o zorganizowanie, a następnie kierowanie uzbrojoną w noże i gazy obezwładniające grupą osób zakłócających wiec Aleksandra Kwaśniewskiego".
Postępowanie w sprawie z prywatnego oskarżenia Żalka przeciwko Kaliszowi zostało warunkowo umorzone. Sąd nakazał mu jednak zapłatę ośmiu tys. zł zadośćuczynienia. Taki wyrok zapadł pod koniec października przed białostockim sądem.