Prawnicy prezentowali projekty, politycy podnosili ręce
Do niedawna wydawało się, że postpolityka to metafora wskazująca na rolę mass mediów i tworzenia wrażeń. Co subtelniejsi obserwatorzy sfery władzy dodawali do tego nowe reguły, wprowadzone m.in. przez Traktat Lizboński. Związek między całością (Unią) a częścią (państwo narodowe) polegały na tworzeniu przez to ostatnie indywidualnej kombinacji intensywności poszczególnych norm, ich hierarchii i sposobu uzasadniania wymykał się bowiem tradycyjnie pojmowanej "polityce tożsamości" odwołującej się do kategorii "różnicy".
Obecny kryzys wprowadził jednak kolejny wymiar postpolityki. Chodzi o radykalne reinterpretacje istniejącego prawa i innowacje proceduralne zaproponowane przez międzynarodowe kancelarie prawnicze, tworzące nową jakość w sferze globu poza kontrolą gremiów politycznych i często zapewne bez ich wiedzy. Na liście najbardziej innowacyjnych prawników 2009 roku sporządzonej przez "Financial Times" jest więc kancelaria, w której wypracowano schemat nacjonalizacji praw własności w Niemczech, mimo że konstytucja explicite tego zabrania. Wykorzystano w pomysłowy sposób klauzulę "braku współpracy" i "strategicznego charakteru" firm. To prawnicy zaproponowali też sposób uzasadniania tego dla publiczności.
Inna firma skodyfikowała rozproszone wyroki dotyczące sporów gospodarczych w strefie, gdzie obowiązuje szariat. I mimo że taka kodyfikacja (traktowana jako zbiór precedensów) jest sprzeczna z - nastawionym na lokalność i kontekstualizację - duchem szariatu, kapitał arabki zaakceptował tę zmianę ("uzachodnienie"), bo redukuje ona ryzyko i zwiększa szanse współpracy.
W dobie kryzysu, bez zmiany prawa, zintensyfikowano ponadgraniczne metody walki z przestępczością w sferze finansów. To ta zmiana pozwoliła ostatnio karabinierom włoskim dokonać rewizji w filiach banków szwajcarskich. I ten przykład wskazuje, że po kryzysie świat będzie znacznie ściślej zintegrowany. To prawnicy wreszcie, jeszcze przed grudniową konferencją w sprawie klimatu w Kopenhadze, przekształcili dwustronne transakcje handlu prawem emisji w otwarty rynek. Być może biedne kraje, ratujące swoje finanse publiczne w dobie kryzysu, ograniczą w ten sposób (na rzecz krajów bogatych) własne szanse rozwojowe, wyprzedając prawo emisji, a nie mając środków na drogie inwestycje w sferze technologii.
Na posiedzeniach G20 to prawnicy prezentowali projekty nowych regulacji: politycy tylko podnosili ręce w głosowaniach. Stopień umiędzynarodowienia wielkich kancelarii prawniczych, ich transkulturowa działalność i doświadczenie w świecie sieci umożliwiło zmiany, do których nie byli gotowi politycy wciąż zamknięci w skali państw narodowych!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski